Arch.: Władca Pierścieni. Tom 1. Drużyna Pierścienia, J. R. R. Tolkien






Tytuł oryginału: The Lord of the Rings. The Fellowship of the Ring, 1954
Tłumaczenie: Maria Skibniewska
Wydawnictwo Muza S.A. 2002
Liczba stron 542


„Nie każde złoto jasno błyszczy,
Nie każdy błądzi, kto wędruję,
Nie każdą siłę starość zniszczy. 

Korzeni w głębi lód nie skuje 
Z popiołów strzelą znów ogniska 
I mrok rozświetlą błyskawice. 
Złamany miecz swą moc odzyska, 
Król tułacz wróci na stolicę.”




Trzy Pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie,
W krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.

Małym druczkiem, krótkie sprostowanie:
"Władca pierścieni" jest jedną obszerną powieścią, choć często - błędnie - określa się ją jako trylogię. Pomimo, iż wiem, że jest to błąd, również posłużę się podziałem powieści na trzy tomy. Robię to ze względu na trudności, jakich przysporzyłaby pełna, kompleksowa recenzja, a także z lenistwa - łatwiej mi trzymać na kolanach jedną część podczas recenzowania, a także skrócić długość recenzji (opisanie całej trylogii jako jedności byłoby tak długie, że nikt by tego nie czytał;)). Uznajmy zatem "Władcę Pierścieni" za trylogię, zaś "Drużynę Pierścienia" jako tom pierwszy.


Mało kto nie zna historii Pierścienia, rozgrywającej się w Śródziemiu - czy to z książek, czy to z rewelacyjnej ekranizacji Petera Jacksona. Wyjaśnię dość łopatologicznie fabułę tym, którzy jednak uchowali się w jakiejś dziczy i o tej fantastycznej trylogii nie słyszeli.

Mapa Śródziemia

Bilbo Baggins, hobbit z Shire, przygotowuje się do uczczenia swoich 111 urodzin. To zadziwiające, że ten roześmiany, młodo wyglądający hobbit dożył tak sędziwego wieku. Nikt nie wie, że nienaturalną długość życia zapewnił mu tajemniczy Pierścień, w którego posiadanie wszedł Bilbo w przeszłości. Jak? To musicie się dowiedzieć z książki "Hobbit, czyli tam i z powrotem", która stanowi niejako wprowadzenie do historii przedstawionej w trylogii (aczkolwiek jest to odrębna i samodzielna powieść).


Bilbo nagle, podczas wygłaszania przemowy na swoim przyjęciu urodzinowym, znika - a i to również za sprawą Pierścienia. Zabiera ze sobą mały bagaż i wyrusza na swoją ostatnią z licznych podróży, przedtem przekazując Pierścień młodemu hobbitowi o imieniu Frodo.
„Czasem niebezpiecznie jest wyjść z domu, gdy staniesz na drodze, nigdy nie wiadomo, dokąd cię nogi poniosą”
I tu zaczyna się jazda. Okazuje się, że ten Pierścień został zabrany z ręki Saurona, Władcy Ciemności, wiele lat wcześniej; tenże Pierścień może wszystkich wpędzić w nie lada kłopoty, a przede wszystkim - zwrócić uwagę Wielkiego Oka, którym jest teraz Sauron rozpaczliwie poszukujący swojej zagubionej błyskotki - a to oko niebezpiecznie kieruje się na zielone i rozbrykane Shire. 
Rivendell, rys. Joe Gilronan
Frodo, wraz z trzema hobbitami, Gandalfem Szarym - sędziwym Czarodziejem palącym fajkowe ziele - i Aragornem zwanym Obieżyświatem wyruszają w podróż do Rivendell, królestwa elfów. Tam zbierają się najtęższe głowy każdej z ras - ludzi, krasnoludów i elfów - by rozkminić, co z Pierścieniem dalej robić.
Po długich naradach wreszcie udaje się dojść do porozumienia - Pierścień trzeba zniszczyć. Ale jak? Ani topór, ani miecz nie są dość mocne, by go roztrzaskać; Pierścień należy wrzucić tam, gdzie powstał - do mrocznych otchłani Mordoru... Tylko jak tam dojść?
Formuje się Drużyna Pierścienia złożona z dość osobliwej ekipy. Czterech hobbitów, którym przewodzi Frodo Baggins, powiernik Pierścienia będzie kierować się w stronę Mordoru w asyście Aragorna i Boromira - przedstawicieli ludzi, Legolasa - przedstawiciela elfów, Gimliego - przedstawiciela Krasnoludów oraz Gandalfa Szarego, starego Czarodzieja.
Kadr z filmu, Drużyna Pierścienia w komplecie
Po drodze napotkają mnóstwo przeszkód, przeżyją liczne przygody i zawiążą się wspaniałe przyjaźni. Drużyna Pierścienia jednak, wraz z nastaniem ostatnich stron powieści, będzie zmuszona się podzielić. Teraz wszystko w rękach dwóch małych hobbitów...

„Nawet najmniejsza osoba zmienić może bieg dziejów”

Powyższe zarysowanie fabuły jest lakoniczne i marne, wiem. Ciężko mi jednak pisać o tak pięknej, bajecznej historii - nie mam umiejętności ani nie znam słów, by oddać w pełni wspaniałość i genialność utworu Tolkiena. Do dzisiaj (a po raz pierwszy "Władcę Pierścieni" czytałam jeszcze będąc w liceum) zadziwia mnie ilość pracy i geniuszu autora, by stworzyć ten świat - łącznie z dokładnym kalendarium, mapami, historią i nawet językiem. To kompleksowa opowieść o pełnym świecie, opisana tak, jakby ten świat w istocie istniał.

Jest to jedna z najpiękniejszych historii, jakie w życiu czytałam i sądzę, że każdy wielbiciel literatury powinien tę historię poznać. "Drużyna Pierścienia" z całej trylogii jest najbardziej baśniowa, delikatna, magiczna. Wspaniały początek fascynującej przygody.

Nadmieniam, że istotny jest tu przekład - tłumaczenie Marii Skibniewskiej jest najlepsze i radzę by zwracać na to uwagę, gdyż wydań powieści było wiele - z trzema lub czterema tłumaczami, z czego każdy (oprócz Skibniewskiej) odwalił fuszerę.
„Przyszłość ma władzę nad teraźniejszością”


Czytaliście? Co najbardziej lubicie w "Drużynie Pierścienia"? Moją ulubioną postacią był i zawsze będzie Pippin, najzabawniejszy i najślamazarniejszy z hobbitów ;) 




Władca Pierścieni. Tom I-III >> KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Władca Pierścieni. Tom I-III >> KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

Drużyna Pierścienia | Dwie wieże | Powrót Króla


"Władca Pierścieni" znajduje się na liście BBC - i w takim wypadku dopisuję recenzję do marcowej Trójki E-PIK

Komentarze

  1. A mówiłaś, że nie przepadasz za fantastyką :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Władca Pierścieni" to nie fantastyka, to styl życia:)

      Usuń
    2. Clover - lepiej bym tego nie ujęła :)
      Łukaszu owszem, nie przepadam. Ale zawsze istnieje wyjątek od reguły - może dlatego nie lubię fantasy, bo żadna książka nie przebiła trylogii Tolkiena? :) To wysoko ustawiona poprzeczka :)

      Usuń
  2. Oooo, masz moje wydanie:) W tłumaczeniu Marii Skibniewskiej, czyli moim ulubionym:)
    Całą trylogię dostałam w prezencie w 1. klasie gimnazjum, kiedy dostałam obsesji na punkcie "Drużyny Pierścienia". Zaczytałam prawie do odpadnięcia okładek.
    Mój ukochany moment to wizyta u Toma Bombadila i wieczorne snucie opowieści. Piękne.
    Co do ulubionej postaci, to wstyd się przyznać, ale przez Orlando Blooma był to Legolas:) Dzisiaj już skłaniałabym się bardziej ku Aragornowi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo wydanie - rodzice sprezentowali mi kiedyś wszystkie trzy tomy na raz :3
      Ostatnio oglądałam wersję reżyserską pierwszej części, mój chłopak jest fanatykiem tych filmów, także...:)
      Jeśli chodzi o ulubionego bohatera - Aragorn zdecydowanie, Pippin był uroczny, ale często miałam ochotę mu nakopać do tyłka. Orlando Bloom jako Legolas - nieee. ;)
      Aż mam ochotę znowu obejrzeć Hobbita!

      Usuń
    2. Teraz też się siebie pytam, gdzie ja miałam rozum, że podkochiwałam się w Legolasie. Ale nastolatkom się wybacza - still better than Justin Bieber:)

      Usuń
    3. Każda nastoletnia historia - still better than Twilight :)

      Usuń
    4. Też dostałam od rodziców całą trylogię + Hobbita w ładnym pudełeczku :) I też dawno temu.
      Dziewczęta, nie pytałam o to w kim się podkochiwałyście, tylko kogo najbardziej lubiłyście :) Ale jeśli chodzi o to pierwsze to ja podobnie jak Clover, najpierw pałałam miłością do Legolasa, później dorosłam i zmieniłam obiekt westchnień na Aragorna :)
      Każda nastoletnia historia miłosna - still better than 50 shades of Grey :P

      Usuń
    5. Żadna nie podkochiwała się w Gandalfie? :D Dziwne :) Podobno koleś ma magiczne palce :P

      Usuń
    6. Mnie tam bardziej przekonałoby to jego magiczne fajkowe ziele :)

      Usuń
  3. Próbowałam przeczytać, niestety, proza Tolkiena jest nieco przytłaczająca. No ale nie tracę nadziei, może w końcu uda mi się "Władcę" obalić.
    btw widziałaś wersję zakończenia od HISHE? Cudo, zawsze poprawia mi humor ^^
    http://www.youtube.com/watch?v=1yqVD0swvWU

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :) Kilka razy się zastanawiałam nad tym, dlaczego to nie Orły po prostu poleciały nad Mordor i tak właśnie się ta historia rozegrała :) Widać nie ja jedna wymyśliłam taką alternatywę :) Świetne! A zwłaszcza akcent hobbita na samym końcu :)

      Usuń
    2. Zaspamuję jeszcze trochę, mogę? ^^ To zaspamuję:
      http://www.youtube.com/watch?v=YsYWT5Q_R_w
      "Magic, duh" - piękne ^^

      Usuń
    3. Nie znam historii HP, więc pewnie nie zrozumiałam tego filmiku w całości, choć mimo to rozbawił mnie początek - ten stary człek :P Ale i tak, kurczę, nie kumam o czym oni mówią :) Muszę się wziąć za Harry'ego czym prędzej.
      Poszłam za ciosem i obejrzałam jeszcze kilka filmików - lol :P http://www.youtube.com/watch?v=zkiaJxa0UCg - Titanic
      http://www.youtube.com/watch?v=PYVuiDgCNho - 300 :P

      Usuń
  4. Też mam to wydanie, ma najlepsze tłumaczenie!
    A co do ulubionej postaci - słabość do Legolasa i Aragorna zawsze mi chyba zostanie, mimo że książkę czytałam już wieeele lat temu. Zdecydowanie narobiłaś mi ochotę, żeby w wolnej chwili sięgnąć po nią jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przez lata przeczytałam trylogię trzykrotnie, i pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę :) To opowieść, która nigdy się nie nudzi :)

      Usuń
    2. Ja tylko raz, bo nie mam aż tyle czasu, żeby książki w kółko czytać, ale że minęło już wiele lat to chyba muszę go trochę znaleźć ;)

      Usuń
  5. Świetna recenzja!! z jajem i cudnymi ilustracjami.
    Zgadzam się Władca to styl życia, to religia, to światopogląd, to coś co kształtuje życie. Ale są osoby uprzedzone i tego nie zmienisz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kaśku :) No cóż, ja gorąco będę zachęcać, bo to rzeczywiście jest wspaniała baśń, ale nic na siłę :)

      Usuń
  6. Jednym słowem: uwielbiam :) Hmm... coś czuję, że za jakiś czas będę musiała wrócić do Śródziemia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam wcześniej, Władca nigdy się nie nudzi :)

      Usuń
  7. Przyznaję się bez bicia, że nie znam tej historii. Filmów nie widziałam, książek nie czytałam. Prawdę mówiąc, to zawsze pochodziłam do fantastyki jak pies do jeża. A tu nagle zostałam namówiona na sagę Martina i ogarnęła mnie dzika fascynacja i bezgraniczny zachwyt. Może jak dam Tolkienowi szansę, to będzie podobnie? Teraz przynajmniej wiem, na jakie tłumaczenie zwrócić uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martin jest krwawy i czasem wulgarny, a Tolkien raczej poetyczny i aseksualny. Ciężko będzie Ci porównać:)

      Usuń
    2. Ale to dobrze, że styl tych autorów jest całkiem różny. Świat wykreowany przez Martina wchłonął mnie bez reszty i jestem ciekawa, czy Tolkienowi też się to uda :)

      Usuń
    3. Dla mnie Władca Pieścieni jest nieporównywalny...:) Tolkien też potrafi być groźny, lecz w taki sposób umiarkowany, raczej tam nie znajdziesz bardzo zapętlonych intryg itp:)
      Aseksualny? Polecam przeczytanie tego :D:D:D http://forum.tolkien.com.pl/viewtopic.php?t=2046&sid=0e2df966320554e68255c2f8e639012a

      Usuń
    4. Ah, te pierwsze fragmenty są w ogóle z "Gdyby Freud spotkał Tolkiena" Sebastiana Uznańskiego. :d

      Usuń
    5. Skrzacie, coś Ty uczyniła w głowie mojej!

      Usuń
    6. Binola - koniecznie musisz nadrobić, tak jak ja Martina - ale póki pozostaje mi zbierać pieniądze:) Tolkien jest magiczny, baśniowy, piękny - choć jest nieco krwi i horroru w kolejnych częściach, to i tak wszystko jest stonowane, poetyckie. Ale to cudny język, którym można się zachwycić.
      Skrzacie przeczytałam dwie pierwsze wypowiedzi na tym forum i się zniesmaczyłam. To takie obsceniczne naigrywanie się z wielkości, w mojej opinii prostackie, mimo że nawiązujące do nauki. Straciłam ochotę na czytanie całości :)

      Usuń
    7. Jak dla mnie - ani to śmieszne, ani to mądre, nie wiem, co Uznańskiemu i innym wykiełkowało w głowach, ja bym nie śmiała ruszyć pod tym kątem Tolkiena. Moja mina, kiedy natknęłam się na ten wątek, bezcenna - link znalazłam chyba na filmwebie? w każdym razie tam też ludzie byli pod dosyć negatywnym wrażeniem.

      Usuń
    8. Prostackie i niesmaczne, tyle.

      Usuń
  8. Musze się do tego przyznać...Nie czytałam trylogii :D. Kiedyś zaczęłam oglądać pierwszą część w TV i po godzinie przełączyłam na inny kanał :). Sama nie wiem, czemu mnie ta historia nie wciągnęła. Wszyscy tak bardzo zachwalają Władcę pierścieni, a ja bronię się rękoma i kopytami przed zapoznaniem się z tym tytułem :D. Zainteresowała mnie saga Martina, więc najpierw przeczytam jego książki, a później moooże sięgnę po Tolkiena :). Zresztą, zapewne powieść jest zdecydowanie lepsza od filmu, więc jest szansa na to, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij koniecznie, naprawdę. Choć mnie filmy także się podobały, i to bardzo, to jednak nic nie pobije książki. Musisz dać jej szansę, i choć spróbować przeczytać :) A nuż się zachwycisz i będziesz zachodzić w głowę, czemu dopiero teraz?! :)

      Usuń
    2. Mnie tak samo jak wilczycę historia Władcy Pierścieni nie pociąga (książki jeszcze bym zgryzł, ale filmy były takie nudne, że wyłączałem TVN, jak tam leciały ;P).
      W sumie można by kiedyś po to sięgnąć, ale z jakiś (nadnaturalnych) przyczyn zapragnąłem się zabrać za cykl Harrego Pottera :? Tylko tutaj zajmę sobie sporą część swojego wolnego czasu 7 częściami. Ciężki wybór ;D.

      Miłego wieczoru!
      Melon

      PS: Ratuj, na tym nieszczęsnym TVNie leci Zmierzch z "prześliczną" panią Kirsten i bladym jak śnieg Cedriciem Diggory z HP :).

      Usuń
    3. "Zmierzch" leci? Znowu?! Maj Gad, nie mają litości!
      No cóż, Melonie, nie masz ochoty, to nie :) A wiesz, że i ja coraz częściej myślę o przeczytaniu Harry'ego Pottera? A kiedyś zarzekałam się, że nigdy...! Może i z Tobą tak będzie i Władcą, kto wie :)

      Usuń
  9. Fajnie to przypomniałaś:-) "Władcę" czytałam już dość dawno temu, ale wchłonęła mnie ze skórą i kopytami i na długie lata naznaczyła moje czytelnicze gusta. Ostatnio zaczęłam progagować Tolkiena wśród mojej domowej młodzieży - młodszy z zapałem pochłonął "Hobbita", starszy trochę kulejąco przedziera się przez pierwszy tom "Władcy", na razie nie objawiając tej fascynacji, którą ja tryskałam... Może jest za młody jeszcze, bo liczę skrycie, że fenomen Tolkiena dotyka każdą generację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja trylogia została ostatnio pożyczona znajomej, ona czytała w kuchni, a jak tylko skonczyła pierwszą część, to jej 12-letni syn porwał "Drużynę..." i uciekł do pokoju pochłaniać :) Była w szoku, bo nigdy nie dało się chłopaka oderwać od komputera, a co dopiero - do czytania. Więc masz rację, to książka dla wielu pokoleń, i nigdy się nie zestarzeje.

      Usuń
  10. Filmy należą do moich ulubionych, są fantastyczne! Wstyd mi, że jak dotąd nie czytałam książek, ale kiedyś na pewno to nadrobię. Co do przekładów - wiele osób mówi o tym, żeby czytać tylko Skibniewską i z tego, co się orientuję to nie sposób się z tym nie zgodzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie więc przeczytaj, skoro tak lubisz filmy. Historia została pięknie zekranizowana, to prawda - sama bardzo lubię, ale jednak nic nie pobije książkowego pierwowzoru :)

      Usuń
  11. Niestety nie mogę się zabrać za książkę, mimo że mam piękne jej wydanie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ze wstydem przyznaję się, że nie dałam rady pokonać "Władcy pierścieni", może dlatego, że zabierałam się za jej czytanie, podobnie jak Ty, w czasach licealnych, a wtedy w głowie miałam fiu-bziu, i po prostu pokonała mnie ta lektura. Na szczęście mój brat jest miłośnikiem Tokiena, więc książki mam pod nosem i w razie czego będę atakować.

    Widziałam wszystkie części filmu, na pierwszej, pięć razy byłam w kinie, na kolejnych, około czterech, a i teraz jeśli jest puszczany w telewizji to też się gapię, może dlatego, że kocham się w Aragornie i Legolasie, coś mi się wydaje że nie jestem monogamiczna :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod tym względem i ja monogamiczna nie jestem :) Filmy są rewelacyjne, byłam kiedyś na nocnym maratonie całej trylogii i to było niesamowite przeżycie :)

      Usuń
  13. Mam to samo wydanie co Ty :) I przeczytałem "Władcę..." tuż po pierwszej części filmu. Wtedy tez łyknąłem "Hobbita" i jeszcze próbowałem przeczytać "Niedokończone opowieści", ale w połowie dałem za wygraną.

    Tolkiem pięknie ładnie, super poetycko i w ogóle genialnie pisze...ale zdarzy mu się czasami przynudzić ;) Choć nie zmienia to faktu, że jego trylogia to klasa sama w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  14. A i owszem, czasem opisy przyrody są przydługawe i nudne, ale w ostatecznym rozrachunku powieść i tak jest genialna, poza tym nie pamięta się wad, tylko same zalety ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Za tworczosc tego pana koniecznie musze sie w koncu zabrac, tym bardziej, ze mam juz sporo jego ksiazek w swojej bibloteczce. Obseruje.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam świat Śródziemia! A Władca Pierścieni znajduje się w czołówce moich ulubionych książek!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałem kiedyś pierwszy tom, aczkolwiek nie doczytałem do końca, nie mam pojęcia dlaczego. Jakiś czas temu czytałem "Hobbita" i naszła mnie ochota na "Władcę Pierścieni" ale jak na razie jeszcze do swych rąk nie dotarła:) Oglądałem natomiast filmy i bardzo mi się podobały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas najwyższy naprawić ten karygodny błąd i doczytać do końca :)

      Usuń
  18. Szczerze mówiąc czytałem dawno, dawno temu. Hobbita z uwielbieniem, trylogię już z mniejszym zachwytem. Trochę mi przeszkadzała eunuchowatość relacji międzyludzkich. W konwencji bajki dla dzieci spoko, ale jako rzecz adresowana do dorosłych? Po wersji filmowej, z tym "męskim" aktorem, wymiękłem. Nie to, żebym nie oglądał z przyjemnością, ale raczej nie ciągnie mnie do powtórki :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja tam czytałam "Władcę Pierścieni" w tłumaczeniu Łozińskiego (które uchodzi za absolutnie najgorsze z możliwych), takim już chyba po tysiącu poprawek wydawcy, bo nie było aż tak źle, jak ludzie mówią, że być powinno :D może i nie brakowało w nim różnych językowych dziwactw... ale za to pojawiające się w tekście wiersze, tłumaczone już bodajże przez Gumkowskiego, brzmią jak całkiem niezła poezja, klimatycznie, melodyjnie, do tego stopnia, że fragmenty jeszcze teraz mogłabym cytować z pamięci, mimo że "Władcę Pierścieni" czytałam... prawie z dziesięć lat temu, jeśli dobrze szacuję. zaczarowały mnie te rymy.

    moją absolutnie ulubioną postacią zawsze był i zawsze będzie Aragorn :D chociaż po ekranizacji zapałałam też niewyjaśnioną sympatią do Boromira :D pewnie to sprawka szelmowskiego uśmieszku Seana Beana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boromir? O proszę, jeszcze nie słyszałam peanów na jego cześć :) A wiersze u Tolkiena oczywiście są piękne, piosenki i wszelkie bajki, rymowane czy nie, dodają powieści niesamowitej magii :)

      Usuń
  20. No cóż. Co klasyka to klasyka. Wręcz epickie dzieło. Tolkien czaruje nas swoimi opisami, które pozwalają poznać świat przez niego stworzony. Wręcz zaczynamy wierzyć, że ci bohaterowie naprawdę istnieją i gdzieś w naszym świecie w odległej krainie toczy się walka dobra ze złem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak samo myślę o Śródziemiu - jakby rzeczywiście gdzieś istniało, może w innym wymiarze, może na innej planecie :) Tak dopracowany świat, że trudno doszukiwać się niedociągnięć. Pozdrawiam również :)

      Usuń
  21. recenzję zbudowałaś genialną :) ale mimo wszystko nie ma chyba NIC na świecie, co skłoniłoby mnie do sięgnięcia po tę książkę! :) nie przepadam za fantastyką... magowie, smoki i zielone trole - to nie dla mnie :) robiłam podejście do ekranizacji tej trylogii, ale niestety bez powodzenia.. żadnej części nie jestem w stanie obejrzeć od początku do końca :) i mimo kilku prób, zasypiałam gdzieś w połowie filmu :) na książki więc również raczej nie będę się porywać... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, szkoda :) Ale są gusta i guściki, nie wszystko musi podobać się wszystkim :)

      Usuń
  22. Tom Bombadil rulezzz!:D

    Jeszcze niedawno powiedziałbym, że to najlepsza książka pod słońcem. Cóż, z wiekiem czyta się coraz więcej, do rąk wpadają też inne wybitne dzieła, trochę zmienia się też gust, ale mimo wszystko, cokolwiek bym nie przeczytał, do WP zawsze będę wracał z równą radością. Wszystkie teksty Tolkiena związane ze Śródziemiem czytałem kilkukrotnie i pewnie nie raz to jeszcze uczynię. Uwielbiam odwiedzać ten świat. Mało która książkowa czy filmowa wyprawa może dorównać temu, co przedstawił nam Tolkien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z najlepszych - umówmy się :) Na pewno i u mnie w pamięci pozostanie na bardzo długo, i z chęcią będę sięgała po raz kolejny. Rzeczywiście trudno byłoby dorównać Tolkienowi, może i dlatego nie czytam fantasy, że ciągle szukam czegoś, co będzie choć w połowie tak magiczne, jak Władca.

      Usuń
  23. Aaaa... Tolkien... Uwielbiam. Wszystko po kolei, jak leci...

    OdpowiedzUsuń
  24. "Władca pierścienia" kojarzy mi się z dzieciństwem i miło wspominam lekturę. Przydałoby się wsrócić do tego działa jako osoba dorosła, ale wciąż brakuje czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  25. No przeczytam, przeczytam. Jeszcze w tym roku. Chyba. :P

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam Tolkiena, mimo że drażni mnie jego monochromatyczność. Wszystko jest czarne, lub białe. No może oprócz Golluma. A ja wiem, że Sauron też miał swoje racje i na pewno nie był na wskroś zły :) A jeśli chodzi o ulubione postacie, to Tom Bombadil wygrywa we wszelkich konkurencjach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich ludzi jak Ty nazywa się optymistami ;) "Always look on the bright side of life", koko dżambo i do przodu ;) Sauron... tak, być może miał swoje racje, marzenia, tęsknoty... ;) Tom Bombadil był rewelacyjny, owszem! Ale mówiąc poważnie, nigdy się nie zastanawiałam nad tą monochromatycznością - ale z drugiej strony być może dlatego tak skrajne były postaci, że książka w zamierzeniu miała być dla dzieci... A dzieciom łatwiej odróżniać dobro od zła, gdy ich reprezentantami są ekstrema. Tak mi się wydaje.

      Usuń
  27. I ja jestem właścicielką tego wydania :-) Ta trylogia to faktycznie coś, co każdy przynajmniej raz w życiu powinien przeczytać. Mogłabym się rozpisywać na temat zalet, ale przecież sama dobrze je znasz :-) Osobiście chyba najbardziej polubiłam Gandalfa choć prawdę mówiąc tym razem nie miałam zdecydowanego faworyta. Pokochałam fantastyczną krainę elfów, również w wersjo filmowej :-)

    a swoją drogą piękne obrazki do tego posta wybrałaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Moja ulubiona książka, czytałam nie raz (jak i resztę twórczości Mistrza) :) Lubię przekład pani Skibniewskiej, ale sentyment mam do tłumaczenia pana Łozińskiego (posiadam poprawione wydanie) - Łazik itd. oczywiście nie do przyjęcia, ale styl bardzo mi się spodobał, zwłaszcza jeśli chodzi o sceny bitewne. Tłumaczenie wierszy - tylko pana Gumkowskiego :))

    A ulubiona postać? Kocham Rohirrimów (jeśli miałabym wybrać tych naj to Eomer i Eowyn), Faramira i Legolasa - zarówno jeśli chodzi o tych książkowych jak i filmowych. Lubię też Elronda ;)

    ''To kompleksowa opowieść o pełnym świecie, opisana tak, jakby ten świat w istocie istniał.'' - nic dodać, nic ująć :)

    Ciekawy blog, a że uwielbiam czytać, to będę tu często zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz