Krucyfiks, Chris Carter


tytuł oryginału: The Crucifix Killer, 2009
tłumaczenie: Katarzyna Procner-Chlebowska
wydawnictwo: Sonia Draga, 2012
ISBN: 978-83-7508-521-1
liczba stron: 424




"Nieważne, czy jesteś szalony, czy na wskroś zły, musisz mieć powód, by zabijać. Nie zawsze pozostaje on w zgodzie z logiką, ale jednak istnieje"





W Mieście Aniołów grasował sprytny, brutalny seryjny morderca. W dwa lata zamordował ze szczególnym okrucieństwem siedem osób, nie pozostawiając po sobie absolutnie żadnych śladów. Media okrzyknęły zbrodniarza przydomkiem Krucyfiks, choć to nie ten znak pozostawiał po sobie morderca na ciałach ofiar - to był kit, który wcisnęli mediom policjanci z Wydziału Zabójstw. Morderca pozostawiał po sobie znak dwóch połączonych krzyży na karkach ofiar, znak, którego symbolika sięga wiele setek lat wstecz. 
"Kimkolwiek jest, to cholernie inteligentny, cholernie sprytny, zimny jak głaz morderca, który działa bardzo, bardzo metodycznie"
Krucyfiksa schwytano wraz ze wszystkimi dowodami. W samochodzie, w którym było aż ciasno od ubrań, narzędzi zbrodni, trofeów; którego przeszukiwanie przypominało napad na sklep z cukierkami. Wszystko było na miejscu. Mordercę skazano i stracono, Los Angeles odetchnęło z ulgą.

Rok później detektyw Robert Hunter, wybitnie uzdolniony śledczy, wraz ze swoim partnerem Garcią zostają wezwani na miejsce zbrodni. Kobieta, w wieku dwudziestu kilku lat, długie blond włosy i wyćwiczona, apetyczna sylwetka. Czy atrakcyjna? Nie wiadomo. Ofiarę pozbawiono twarzy. Ante mortem
Zaś na karku kobiety znajdował się znak.
Znak, o którym nikt, prócz garstki zaufanych śledczych, nie wiedział.
Znak podwójnego krzyża.

Czy w Los Angeles grasuje naśladowca?

"To jakiś nowy szczep seryjnego mordercy. Inny od całej reszty"

Nie. Krucyfiks powrócił. Teraz, śmiejąc się w głos z powodu haniebnego błędu śledczych, którzy skazali na śmierć niewinnego człowieka, staje się jeszcze bardziej brutalny i pomysłowy w zadawaniu cierpienia. Na jednej ofierze nie poprzestanie. Ale, podobnie jak przy poprzednich ofiarach, śledczy nie mają na faceta nic. Żadnych odcisków palców. Żadnych włókien. Żadnych śladów. Nic.
Hunter będzie musiał zmierzyć się nie tylko z mordercą, ale i z własnymi demonami. Wda się z mordercą w grę, w której stawką będzie ludzkie życie. Oto odrodził się uśpiony koszmar, którego nie życzyłoby się nawet najgorszemu wrogowi...



Chris Carter
"Krucyfiks" to dobry, trzymający w napięciu psychothriller, debiut autorski Chrisa Cartera. Tło akcji - mroczne L.A., lekkie pióro autora i skomplikowana intryga kryminalna nie pozwolą odłożyć książki choćby na moment. Bohaterowie zostali ukształtowani bardzo skrupulatnie, wydają się "wyskakiwać z książki", ulepieni ze słów niczym z literackiej gliny, przyjmują kształt człowieka z krwi i kości, z wyobrażeniem którego nie mamy najmniejszych problemów. Nawet z przymrużeniem oka:
"Groźne spojrzenie również było jego atutem, nikt przecież nie chciał zadzierać z detektywem, który wyglądał jak wkurzony Shrek"


Detektyw Hunter to świetna postać, choć odrobinę zawstydza swoją inteligencją - "Nim skończył dziewiętnaście lat, miał już za sobą studia z psychologii, w wieku dwudziestu trzech uzyskał doktorat z analizy zachowań kryminalnych i biopsychologii (...)". Wow. Taki Doogie Howser policji. Ostry facet, typowy gliniarz z misją. Świetnie skonstruowana postać, którą będzie się z przyjemnością poznawać w następnych częściach serii.

Nie jestem jednak aż tak bardzo zachwycona powieścią, jak moje blogowe koleżanki - Binola i Skrzat. Mam kilka uwag. Miałam wrażenie, że autor nieco za bardzo skupił się na makabrycznej stronie powieści, przez co tło i bohaterowie nieco na tym stracili. Brakuje mi rozbudowania, zabawy emocji, rozciągnięcia akcji. Powieść jest poprawna, drastyczna i wciągająca, jednak niezbyt solidna i nierówna. Zdaje się, że poza drastycznymi opisami niewiele tutaj jest psychologii, rozważania, igrania z czytelnikiem. Tak jakby autor grozą chciał ukryć wszelkie niedociągnięcia. I owszem - skupiając się na tej stronie fabuły, nie zauważymy zrazu tych wad. A zakończenie? Zaskakujące, to na pewno. Ale czy satysfakcjonujące? Dla mnie było dość naciągane. Poprawnie wplecione w fabułę i wytłumaczone, więc teoretycznie wszystko jest na swoim miejscu. Mnie jednak nie przekonało do końca i po lekturze jeszcze długo przewracałam kartki, by dopasować wcześniejsze tajemnice do znanego już rozwiązania. 
Nie zrozumcie mnie jednak źle - mimo wszystko, książka mi się podobała. Jak na debiut jest bardzo dobra, autor ustawił sobie niezwykle wysoką poprzeczkę. Obawiam się jednak, że szybko o "Krucyfiksie" zapomnę. Nie zmienia to faktu, że czyta się szybko i przyjemnie, więc przekonajcie się sami. W trakcie czytania czeka Was naprawdę ostra jazda.


Billboard reklamujący powieść
"Hannibal Lecter to anioł w porównaniu z tym demonem"

Będziecie zagryzać zęby. Będziecie głośno oddychać. Będziecie się bać. I na pewno nie odłożycie książki, nim dojdziecie do końca i poznacie zakończenie, które Was zwali z nóg.

Bowiem w "Krucyfiksie" znajdziecie nie tylko poprawną intrygę i grę w kotka i myszkę, ale i liczne 'sceny gore', makabryczne opisy wyuzdanych i przekraczających wszelkie rozumowanie zbrodni, czyli wszystko to, co śmiem nazywać kwintesencją psychothrillera - podaną na złotym talerzu, wykwintnie, ale bez sztućców. Co jest moją metaforą na tę powieść, którą z jednej strony pochłonęłam z wypiekami na twarzy, a z drugiej strony - powieść,  której jednak czegoś brakuje. 

***

Krucyfiks | Egzekutor | The Night Stalker


Krucyfiks [Chris Carter]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Komentarze

  1. Tak jak już się u naszego wspólnego kolegi Luke'a wypowiadałem, po książkę raczej nie sięgnę, choć szczerze powiedziawszy nie wiem czy zdania jeszcze nie zmienię... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ta książka jest raczej dla fanatyków gatunku, ale zawsze możesz spróbować :)

      Usuń
  2. Dla Ciebie brak rozbudowania, zabawy emocjami i rozcięgniecia akcji to wada. Dla mnie okazało się to zaletą. Nie przepadam za takim mało konstruktywnym przegadaniem powieści. Carter pisze konkretnie - bohater się boi to autor pisze, że się boi, a nie produkuje pół strony epitetów o stanie emocjonalnym postaci. Dla mnie plus. Zakończenie faktycznie lekko chaotyczne i być może naciągane, ale za to mega zaskakujące :)
    Po zastanowieniu mógłbym dodać jeszcze jedną wadę. Dlaczego mamy dwóch bohaterów kreowanych na geniuszy? Czy wszyscy detektywi w Stanach kończą wcześniej szkoły i sa wybitnie zdolni? To przez pewien czas faktycznie wydawało mi się trochę naciąganym motywem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie mnie wbiło w fotel, takiego bym nigdy nie wykminiła. Byłam raczej pod wrażeniem mordercy i jego przedstawionych doznań. I czy ja wiem, czy igrania z czytelnikiem było mało? W końcu zostaliśmy wrobieni jak Hunter i Garcia. I nie powiedziałabym, żeby Garcia był aż takim mega geniuszem, zresztą też widać przeoczenia Huntera pod koniec powieści. I to, że teraz już nie jest takim dzieckiem szczęścia jak kiedyś, błyskotliwy owszem, ale nie idzie mu jak po maśle jak jego karierze ileś tam lat temu.:)
      Mi się podobało to, że Carter oszczędnie wszystko kreślił, tyle psychologii ile tam było mi całkowicie wystarczyło do wykreowania sobie w głowie krwistych postaci.
      Nie mniej jednak cieszę się, że się podobało. Ja w pon lecę po Egzekutora.

      Usuń
    2. O, i nie widziałam tego zdjęcia Cartera z długimi włosami ;3

      Usuń
    3. Ojej, napisać dwie malutkie wady i już wszyscy myślą, że mi się nie podobało wcale :)
      Nieprawda! Podobało mi się, bardzo! Ale wymieniam rzeczy, które mi zgrzytały. Ale, jak mówiłam - debiut jest wyjątkowo udany.
      Łukasz - często tak jest, prawda? Zwykle - niezwykle inteligentni, po tysiącach szkół i z mega umiejętnościami, do tego piękni, atrakcyjni, w ogóle cud miód i orzeszki. Też to zauważyłam, z tego schematu wybija się znacznie Harry Hole i Logan McRae, ale ogólnie w większości kryminałów mamy właśnie nieustraszonych agentów, których nazwiska mogłyby pojawić się w Mensie. Ciekawe, z czego to wynika.
      Skrzacie - coś czuję, że spodobało Ci się to zdjęcie ;))

      Usuń
    4. Zgadzam się. Masz całkowitą rację Paulinko :D

      Usuń
    5. Paula, wiesz że czasami dwie wymienione wady potrafią zdominować całą recenzję :-)

      Podobnie jak luckyluke nie lubię nadmiernego rozciągania akcji, konkrety do mnie lepiej przemawiają, dlatego za tą książką pójdę jak w dym. "Egzekutor" na tyle mi się podobał, że i na pewno "Krucfiks" też mnie nie zawiedzie. Będę ja czytała ta książka, poza tym autor mi się podoba ;-)

      Usuń
    6. Grrr, niedobrze, trzeba skrupulatniej recenzje pisać :)
      Za "Egzekutora" się wezmę na pewno, a to chyba najlepsza rekomendacja - że chce się sięgać po kolejne części.

      Usuń
  3. mam ochotę na tę książkę :) drastyczna? na takie książki mam teraz chęć :) myślę, że się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż się bałam zacząć czytać tę recenzję, bo jeszcze nazwałabyś "Krucyfiks" gniotem totalnym i dopiero by było. Na szczęście jest nieco lepiej :) Co do kreacji bohaterów, to gdyby autor poświęcił im więcej uwagi, to książka by zyskała, masz rację, ale ja mimo wszystko byłam usatysfakcjonowana. Zwłaszcza postać Roberta przypadła mi do gustu. Co do zakończenia, to wyjaśnienie tego całego mordobicia przemówiło do mnie i przy okazji szalenie zaskoczyło. Tak teraz myślę... jak ja mam napisać, żeby spoilerem nie zarzucić? Bardziej mi zgrzytnęło wcześniej, kiedy to pewna osoba pojawiła się nagle i przypadkowo. Skąd miała pewność, że rozwój wydarzeń potoczy się tak, a nie inaczej? Rety, wyszedł z tego straszny bełkot, może po prostu podsumuję, że mimo niedociągnięć, na które i tak nie zwróciłam uwagi, książka spełnia swoje zadanie: było intrygująco, makabrycznie i zaskakująco :) I jeszcze widzę, że będzie nawet trzecia część - super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, kochana, co tu się bać, wyrocznią nie jestem :) Zresztą co jak co, ale "Krucyfiks" gniotem na pewno nie jest. Nie zrozumiałam za bardzo Twojego toku myślenia pomimo, że mam książkę świeżo w pamięci, więc troszkę za bardzo zawirowałaś :) Ale owszem, książka spełniła swoje zadanie, jak najbardziej.

      Usuń
  5. Nie zawsze potrzebuję wielkiej psychologii i rozbudowanej akcji, więc co mi tam - chętnie przeczytam, jak gdzieś dopadnę, oczywiście. Widzę, że tu u Ciebie na blogu powstało już mała wspólnota miłośników kryminałów. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak spojrzałam teraz na lewo, na linki do blogów o zbliżonych preferencjach literackich, a tam "Recenzja audiobook'u 'Reksio. Wielka księga przygód'". Kiedy możemy się u Ciebie spodziewać takiej recenzji? :P

      Usuń
    2. Haha, rzeczywiście, oj, chyba coś mi się pomieszało, za dużo tych linków się narobiło ;)
      Wspólnota miłośników kryminałów... hm, brzmi ciekawie. Można by wspólnie palić ogniska na plaży... uczyć się anatomii... przeprowadzać eksperymenty... albo próbować wcielić w życie akcje z książek :) Klub jak znalazł :) Jeszcze tylko zdobędę nr regon czy co tam trzeba i będziemy legalni :)

      Usuń
    3. Nielegalni też możemy funkcjonować. Będzie dodatkowy dreszczyk emocji. A co do wcielania w życie, możemy zrobić coś na kształt rekonstrukcji historycznych. :P

      Usuń
    4. I jeszcze moglibyśmy na tym zarobić!
      Jakoś niebezpiecznie mi to pachnie "Hostelem" ;)

      Usuń
    5. Co do "Hostelu" to nie wiem. Widziałam początek drugiej części. Zanim ukatrupili goopią dziunię na wyspie, pani od pazurków skończyła mi malować wzorki i pospiesznie opuściłam lokal. :P

      Usuń
  6. Trochę osłabł mój entuzjazm do tej książki, ale nadal mam ochotę ją przeczytać - czuję potrzebę solidnego, przerażającego amerykańskiego thrillera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech Ci entuzjazm nie słabnie, przeczytaj i sama się przekonaj. Zresztą ja wcale tej książki nie odradzam, wręcz przeciwnie.

      Usuń
  7. już czytałam na jej temat, i coraz bardziej jestem jej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No jest to już trzecia recenzja "Krucyfiksa", którą czytam w przeciągu kilku dni :D. Oczywiście mój cenny czas jest dla niej zapewniony bez żadnego "ale". Tyle recenzji... tyle pozytywnych recenzji... tyle emocji dzięki 424 stronnicowej książce :D.

    Spokojnej nocy!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Ta książka jest jak wirus... ;)

      Zgadnij, co, Snowflake! Zaczęłam czytać "To". :D

      Usuń
    2. Wow :D! Tak więc życzę miłych doznać z Pennywisem...

      Don't you want a balloon :P?!

      Usuń
    3. No, senk ju ;) Ale Adrian Mellon z kimś mi się skojarzyl... Jedynie z nazwiska! ;)

      Usuń
    4. Haha, dzięki ;P. Ale może nie rozwijajmy dalej tego tematu Mellona :D.

      Usuń
  9. Ale szybko ta książka rozprzestrzenia się na blogach ;) mam ją już na swojej liście, skrupulatnie ignorując wzmianki o brutalności i makabrze, których nie lubię i których się boję :)
    Chris Carter, całkiem inaczej go sobie wyobrażałam - w tych włosach wygląda, tak, tak, jak gwiazda rocka, a nie pisarz :D przynajmniej mi się tak kojarzy.
    A co do cytatu, od którego rozpoczęłaś recenzję - przypomniał mi on słowa dr Kima Rossmo, twórcy profilowania geograficznego, kanadyjskiego policjanta - to szło mniej więcej tak - "niezależnie od tego jak bardzo patologiczne są motywacje, którymi kieruje się sprawca i jak bardzo patologicznych czynów się on dopuszcza, musi posiadać jakąś niepatologiczną metodę zdobywania ofiar" (może to trochę odległe skojarzenie ;) )
    a genialny detektyw Hunter przypomina mi z geniuszu dr Spencera Reida z "Zabójczych umysłów" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhmm, i to całkiem niezła gwiazda rocka, że ośmielę się skomentować ;))
      Niezbyt odległe skojarzenie, chyba - ale dobry cytat, tak - doskonale pasujący do cytatu, który zamieściłam. Bo powód zawsze jakiś jest..

      Usuń
  10. Jau, ostre. Z początku pomyślałam sobie: "Hm, to jak Zodiak albo Red John z MENATLISTY, albo jakikolwiek inny seryjny zabójca." Potem doczytałam do tych scen gore i całej tej skrupulatnie opisanej makabryczności i chyba podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę jak Zodiac, cóż, seryjny morderca to seryjny morderca, ale fakt - sporo tu makabry :)

      Usuń
  11. pomimo tych kilku wad, mnie do kisążki przekonałaś i na pewno znajdzie sie ona na mojej liscie must have. Co wiecej, autor tej ksiazki mi sie bardzo podoba, masz do niego numer? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie się zapowiada. :) Lubię obiecujące debiuty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się ich obawiam, więc dobrze się słodko zaskoczyć :)

      Usuń
  13. To chyba coś dla mnie, zachęciłaś mnie swoją recenzją. Trochę szkoda, że mało psychologii,bo w takich powieściach portret psychologiczny zabójcy jest raczej ważną rzeczą. Nie zmienia to faktu, że i tak bym przeczytał gdybym miał okazję:)
    A oryginalna okładka lepsza według mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się bardziej podoba oryginalna okładka. Ale książka, mimo wszystko, jest naprawdę dobra.

      Usuń
  14. Myślę, że mi się spodoba :) Trzeba będzie poszukać "Krucyfiks" i poczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To chyba piąta recenzja tej powieści, którą przeczytałam w ciągu kilku ostatnich dni :). Uwielbiam sceny gore, makabre i wyuzdanie, więc na bank sięgnę po to dzieło :D. Niepokoją mnie lekko wady, które wymieniłaś, bo pewnie też będą mi przeszkadzać, ale no kurczę...muszę zdobyć "Krucyfiks" :D! Ta książka musi być niezła, skoro wszyscy ją czytają. Trochę się boję debiutów autorskich, bo często są to lektury zwyczajnie niedopracowane, ale chcę się przekonać, czy tym razem również tak będzie :). Jak zwykle napisałaś świetną reckę i dodałaś do mojej dłuuugiej listy życzeń kolejny tytuł :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta powieść przeszła po blogach niczym jakiś wirus :) Myślę, że będziesz usatysfakcjonowana :)

      Usuń
  16. No nie wiem, czy się skuszę. Wygląda to na produkcję pod schemat - daj najwięcej makabry, tytuł, który ma zamiar zaszokować w zestawieniu z reklamowaną treścią... Taka chyba jakby kryminalna pornografia? Może się mylę, może kiedyś jednak przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ooo to chyba coś dla mnie! Chętnie przeczytałabym ją nawet od razu, zwłaszcza, że niedługo czeka mnie napisanie zmyślonego wywiadu z seryjnym mordercą :P To by była dopiero inspiracja!

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam ostatnio tę książkę i właśnie przygotowuje recenzję. Kupiłam ją w promocji a tytuł zapadł mi w pamięć po recenzji na blogi Binoli :)
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz