Zmarł James Herbert


James Herbert (Getty Images)

Piotrek i Simon donieśli mi, że James Herbert wczoraj zmarł.


"W wieku 69 lat zmarł popularny pisarz książek science fiction, w których fabułę wplatał gatunki horroru i dreszczowca. Jego książki rozeszły się w 34 językach w nakładzie 54 mln egzemplarzy. Stawiany jest obok Stephena Kinga i Deana Koontza"
[za Onetem]




Dopiero zaczynam poznawać jego twórczość, a tu okazuje się, że repertuar autora jest już zamknięty. To przykre, gdy zaczynasz lubić i doceniać czyjeś utwory i nagle jedna z Mojr przetnie nić życia, nie pozwalając Wenie na dokończenie na pewno wielu dzieł, które kiełkowały w głowie młodego jeszcze przecież pisarza.


"I hate violence and I didn't plan to write horror; it just poured out of me. The great thing is that you can write humour, romance or political thrillers under that genre."
Wypowiedź J. Herberta z zeszłego roku
Nie pozostaje nic innego, jak tylko pozwolić sobie na chwilę refleksji. Kto wierzący, może odmówić modlitwę, kto nie - może wpaść w melancholię. Jedno jest pewne - czytanie książek Jamesa Herberta będzie teraz bardziej intensywne poprzez wiedzę, że nic nowego już nam nie napisze.

Mam nadzieję, że dostał się po śmierci tam, gdzie chciał. Może do nieba dla pisarzy? 



Skoro jednak wszyscy wiemy, że jesteśmy śmiertelni, dlaczego tak rzadko uwzględniamy śmierć w swoich planach?
{J.Herbert, "Nikt naprawdę"}

Komentarze

  1. Szok. Takiej informacji naprawdę się nie spodziewałam. Szczerze, nawet nie mam pojęcia, jak to skomentować. Po prostu, cholernie mi smutno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh, a ja nie przeczytałem żadnej jego książki. Szkoda faceta :(

    OdpowiedzUsuń
  3. rzeczywiście smutna wiadomość.. na pewno miał jeszcze wiele książek do napisania :( ale cóż, czeka to każdego z nas...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam przyjemności poznać twórczości tego pana, ale na pewno to nadrobię. Jakimś skromnym (albo dużym) pocieszeniem w przypadku pisarzy jest to, że zawsze pozostają po nich książki, do których zawsze można wrócić i w ten sposób stają się nieśmiertelni. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno coś z niego pozostanie w jego książkach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutna wiadomość, a jeszcze smutniejsze jest to, iż jeszcze nie zapoznałem się z twórczością tego pana. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Rano znalazłam tą informację na jakimś fp na facebooku i pierwsza moja myśl to było "oj, Paulina się zmartwi". ;)

    Nadal nic nie czytałam tego autora, ale w planach jest. Bez względu na to czy mi się spodoba czy nie, to i tak szkoda człowieka. 69 lat to mało. Za mało.

    OdpowiedzUsuń
  8. No jeszcze nie czytałem niczego z jego twórczości, ale kiedyś na pewno na to będzie pora ;). Jednak zdziwiło, a w sumie już chyba nie powinno, mnie jedno, że pośmiertnie porównują go do King'a, czy chociażby Koontz'a. Oczywiście jest to czysty chwyt marketingowy, żeby wzrosło zainteresowanie autorem głównie dzięki jego śmierci ;(...

    Pozdrawiam!
    Melon

    PS: Teraz tak sobie wyobraziłem co by było, gdyby King zmarł... o matko... pomocy, smutno mi ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam twórczość Jamesa Herberta i właściwie żaden mądry komentarz nie przychodzi mi do głowy, ale bardzo ciekawe są jego słowa, które zacytowałaś na koniec postu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety nie znam jego twórczości, ale szkoda człowieka. Mógł pewnie napisać nie jedną dobrą książkę. A swoją drogą to jak pisał horrory i dreszczowce to będę musiał je poznać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Też muszę przyznać, że z jego dorobku literackiego niczego jeszcze nie poznałem. Cytat, który zamieściłaś, pokazuje, iż to błąd. Myśl celna jak rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam ten wpis wczoraj wieczorem i załamałam się:/ Jeden z moich ulubionych pisarzy, taka strata...

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam w szoku jak przeczytałam informację o śmierci Herberat na FB.
    Cóż można napisać... "Pulvis es et in pulverem reverteris".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz