Oni, Olga Haber

 „Ależ duchota! We łbach się ludziom przewraca od tego upału!"

Debiutancka powieść Olgi Haber zabiera nas do Emilówki, drewnianego domku nad jeziorem. Natalia, główna bohaterka, zmaga się z osobistą traumą po wypadku samochodowym, którego była świadkiem. Obecnie, mieszkając w domu należącym do byłego faceta, próbuje stanąć na nogi i wziąć życie we własne ręce. Ma jej w tym pomóc znacznie młodszy kochanek, wywołujący u Natalii nieco szybsze bicie serca (choć nie taki był zamysł, oj, nie taki…), oraz praca twórcza. Niestety, w tej sielankowej okolicy zaczyna dochodzić do pewnych niewyjaśnionych zdarzeń, a ONI nie pozwolą kobiecie na spokojną egzystencję…

Urocza Olga Haber
To kolejny horror wydawnictwa Videograf, który mnie absolutnie zauroczył. Atmosfera powieści, gęstniejąca ze strony na stronę, nie pozwala na moment jej odłożyć – niestety, książka jest na tyle krótka, że doczytuje się w zasadzie sama. Jedyne, czego w związku z tą powieścią żałuję, to właśnie tego, iż nie jest dłuższa. Uważam, że Olga Haber ma doskonałe predyspozycje do tego, by nieco sobie pofolgować, zwłaszcza w kwestii psychologii postaci. Zdaje się, że wiele elementów zostało niedopowiedzianych, zbyt prędko uciętych. Niemniej jestem bardzo mile zaskoczona - Olga Haber napisała powieść dojrzałą, wciągającą i intrygującą – co jest kluczowe w tego typu historiach – i zrobiła to w sposób na tyle profesjonalny, iż istotnie trudno uwierzyć, że to debiut powieściowy.

„Oni” rozpoczyna się dość niepozornie, obyczajowo. Dostajemy bohaterkę, która nie wie sama, czego chce. Rozdarta pomiędzy własnymi pragnieniami i niezbyt spełniającą je rzeczywistością, a także bolesnymi wspomnieniami, które atakują ją nieustannie podczas snu, stanowi sama w sobie zagadkę. Jej kontakty z mężczyznami można uznać wręcz za odrobinę zbyt rozwiązłe, choć z drugiej strony – czyż nie taka jest współczesna kobieta i czyż nie pora o tym mówić głośno? Własne demony to jednak pikuś w porównaniu z tym, co czai się w ciemności – świdrujący wzrok nieznanej istoty zdaje się nie tracić nic z intensywności tak w dzień, jak i w nocy. Ten idylliczny, wręcz ckliwie romantyczny obrazek sielskiej wsi i słodkiej, słodkiej miłości zostaje zaburzony dodatkowo dziwnymi, niewyjaśnionymi do końca wydarzeniami, mającymi miejsce w okolicy. Ktoś kogoś pobił, ktoś kogoś zgwałcił, ktoś kogoś zabił – niby nic w perspektywie wielkiego miasta, ale to wszystko dzieje się w małej mieścinie nad jeziorem, goszczącej więcej letników, niż stałych mieszkańców. Czyżby to niemiłosierny upał powodował napady agresji? Zdarzało się przecież, że ludzie pod wpływem udaru słonecznego dopuszczali się strasznych bezeceństw. Ale może to… Oni?

Olga Haber świetnie sobie poradziła przy tworzeniu atmosfery powieści. Tak, jak sama warstwa fabularna jest poprawna, tak te mniej oczywiste elementy zdają się wręcz doskonałe. Pojawia się nieuchwytne, niczym niewytłumaczone poczucie osaczenia czytelnika, który sam się nieomal dusi podczas czytania i nerwowo zerka w stronę okna. Eskalacji napięcia towarzyszy niewytłumaczalny lęk przed czymś nienazwanym, obcym, złym. Swobodne swawole Natalii i jej młodego, jurnego dandysa oraz sympatyczne, koleżeńskie stosunki z sąsiadami stają niejako w ostrym kontraście z brutalnymi, makabrycznymi wydarzeniami. Powoli, powoli wszechobecna psychoza staje się tak realna, tak namacalna, że prowadzi do doprawdy zaskakującego i mocnego finału.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu – być może mylnie – ogromnego wpływu Deana Koontza na twórczość Autorki. Może jest to moja nadinterpretacja, a może istotnie Olga Haber mocno się zainspirowała tym specyficznym autorem – zarówno pod względem fabuły i postaci (Boruta) jak i stylu – mam tu na myśli niesłychaną lekkość pióra i, momentami, łobuzerskie mrugnięcia okiem w stronę czytelnika. Zwłaszcza druga połowa powieści sprawiła mi nie lada frajdę – choć, w tym kontekście, to może niezbyt dobrze o mnie świadczy. Olga Haber zabawiła się. Stworzyła historię wielopłaszczyznową, śmiertelnie poważną i jednocześnie okropnie zabawną. To znacznie wykracza poza skalę, którą zwykliśmy podejmować debiutantów. Olga ją przewyższa. Przeskakuje jednym susem bez żadnego wysiłku i śmieje się czytelnikom w twarze. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak serdecznie Wam polecić tę powieść z cichą obietnicą, że będziecie się świetnie bawić. Zupełnie jak ja.

Oni [Olga Haber]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

ONI
Olga Haber
Videograf 2014



Komentarze