Wielki skok, Daniel Silva

„Widzi pan, Allon, w świecie sztuki rzeczywiste jest to, co się widzi”

Znam pióro Daniela Silvy na tyle dobrze, że po jego książki sięgam właściwie w ciemno. Jest to bowiem autor pokroju Harlana Cobena czy Alex Kavy – literacko płodny, o skomplikowanych fabułach i specyficznym stylu, którego nie da się podrobić. I, co istotne, w jego książkach pojawia się dobrze znany czytelnikom bohater. Cykle mają to do siebie, że poszczególne części bywają schematyczne, ale jeśli ktoś sobie dany schemat ceni, to przynajmniej może mieć pewność, że się nie zawiedzie i dostanie coś, czego smak doskonale zna, ale nieodmiennie mu na niego cieknie ślinka.
„Corocznie tysiące obrazów i innych przedmiotów giną z muzeów, galerii, instytucji publicznych i domów prywatnych. Ich wartość szacowana jest na aż sześć miliardów dolarów, co czyni przestępczość w dziedzinie sztuki czwartą w kolejności najbardziej dochodową nielegalną działalnością na świecie”
Podobnie jest w przypadku „Wielkiego skoku”, kolejnej części serii o genialnym oficerze izraelskiego wywiadu, Gabrielu Allonie, który – poza działalnością szpiegowską – zajmuje się również konserwowaniem dzieł sztuki (i to dzieł z tej najwyższej półki). Allon zostaje poproszony o pomoc w odnalezieniu obrazu-widma, którego istnienie poddawano w wątpliwość. Widziano „Boże Narodzenie” renesansowego mistrza pędzla, Caravaggia. Czasu jest bardzo niewiele, bowiem „najlepszy czas na znalezienie skradzionego obrazu jest natychmiast po tym, gdy zmieni on właściciela”. Ponadto odkrycie zwłok pewnego kolekcjonera przez londyńskiego marszanda i podejrzenie, iż za całą sprawą stoi słynny dyktator, napędzają tryby w machinach Mossadu. Allon, przyparty do muru, za wszelką cenę będzie musiał rozwiązać zagadkę – a w tym celu posunie się do brawurowej zagrywki…
„Naszym naturalnym instynktem jest zabić potwora, zanim potwór wyrządzi więcej zła”
Tym razem Silva pokaże nam wszystkie odcienie świata sztuki, ukazując tę skomplikowaną dziedzinę życia cywilizowanych ludzi z punktu widzenia marszandów, zwykłych paserów, bogatych kolekcjonerów i złodziejów. Ukazując dwie strony nieznanego zwykłemu czytelnikowi medalu, uświadamia, że blichtr i wykwintność muzeów niejednokrotnie skrywają mroczne i ciemne zaułki zbrodni, dokonywanej przez nieopierzonych i pozbawionych zarówno szacunku, jak i pokory względem wartości dzieła hochsztaplerów, działających tylko i wyłącznie dla chęci zysku. Słoneczne plenery Korsyki mieszają się z ogarniętymi wojną terenami Syrii, a smakowite dodatki – jak biografia Caravaggia – dopełniają całości. Retrospekcje nie popsują lektury osobom nie zaznajomionym z poprzednimi częściami serii, gdyż każda książka o Allonie jest samodzielną powieścią (choć nie udało się autorowi, z oczywistych względów, uniknąć subtelnych nawiązań, ale niezbyt nachalnych i niespoilerujących). Zadziwiająca jest również warstwa społeczno-polityczna opowieści, nawiązująca do sytuacji w Syrii, o której obecnie możemy powiedzieć znacznie więcej, niż kiedy książka była pisana, a o której już kilka lat temu było głośno. Silva wykorzystał motyw znany z rzeczywistości, by snuć swoją opowieść na kanwie wiarygodnych i realnych zdarzeń, choć dla niektórych może to się okazać wręcz niepoprawne politycznie czy najzwyczajniej naiwne. Niezależnie jednak od opcji politycznej, ku której skłania się czytelnik, z pewnością odnajdzie fragmenty dobrze znajome w tej przepełnionej akcją i skomplikowanej fabule. Silva ponownie oferuje książkę pełną napięcia i na tyle wciągającą, że stanowiącą świetną rozrywkę na kilka wieczorów.
„Najlepszym sposobem na złapanie terrorysty jest wykorzystanie innego terrorysty jako źródła informacji. Tak samo jest, uważał Gabriel, gdy chcemy schwytać złodzieja”

Miłośnicy powieści sensacyjnej i szpiegowskiej powinni być zadowoleni, bowiem „Wielki skok” to sto procent Daniela Silvy, a kto raz dał się autorowi oczarować, ten wie, czego się spodziewać: wartkiej akcji, podróży po świecie, wtrąceń o Polsce i odważnych, niesamowitych wręcz decyzji i działań głównego bohatera. Jest sensacyjnie, po amerykańsku i bardzo po męsku. Osobiście odkładam książkę na półkę z nadzieją, że już niebawem będę miała okazję ponownie sięgnąć po opowieść o kolejnej przygodzie mojego ulubionego Izraelczyka – a, znając Daniela Silvę, dostanę to, co już dobrze znam. I lubię.

Wielki skok
Daniel Silva
Muza 2015


Komentarze