Sklepik z marzeniami, Stephen King

tytuł oryginału: Needful things, 1991
tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
wydawnictwo: Albatros, 2002
ISBN: 83-7359-069-2
liczba stron: 672
"Wchodź, przyjacielu, wchodź i podziel się ze mną odrobiną szczęścia, które ze sobą przynosisz"



Castle Rock to fikcyjne miasteczko w stanie Maine, którego twórcą, architektem, urbanistą i założycielem jest Stephen King.  Poznajemy to miasto wędrując szlakami prozy Mistrza prawie tak dobrze, jak byśmy tam byli; zarówno miejsca, jak i mieszkańcy są nam dobrze znani.


Pamiętacie Thada Beaumonta, pisarza, którego Mroczna połowa narobiła niezłego bigosu? Tak, tu mieszkał. W Castle Rock mieszkał również Johnny Smith, nauczyciel, który posiadł nadnaturalne zdolności (Martwa strefa). Stąd pochodziły też dzieciaki, które odnalazły Ciało (zbiór Cztery pory roku) oraz Lisey (Historia Lisey). I tu przyjeżdżał na zakupy Mike Noonan (Worek kości). Ach, i jeszcze ten pies, Cujo, który swego czasu zachorował na wściekliznę. Biada tym, którzy się z tą bestią zetknęli... 
Nie mówiąc już o tym w jak wielu powieściach Kinga są odniesienia do Castle Rock (Cmentarna szychta - zbiór Nocna Zmiana; Nona, Skrót Pani Todd, Babcia - zbiór Szkieletowa Załoga; Gra Geralda, Pokochała Toma Gordona, Jazda na Kuli, Bastion, To, Pod Kopułą i kilka innych). 
I tak idąc główną ulicą, od ratusza, miniemy sklep Popa Merrilla, Emporium Galorium, w którym Kevin kupił polaroida (Polaroidowy pies, zbiór Czwarta po północy) i o którym wspominała Jud w liście (Smętarz dla zwieżaków), a który jest już nieczynny. Dalej możemy wstąpić do Sklepiku z Marzeniami. I o tym Sklepiku chcę Wam dzisiaj opowiedzieć.


 "A z dala Castle Rock sprawia wrażenie takiego spokojnego, sennego miasteczka"
"Sklepik z marzeniami" to opowieść o mieszkańcach małego miasteczka. O drobnych zwadach, sprzeczkach, sympatiach i antypatiach. O tym, jak w pozornie idyllicznym miejscu kryją się głęboko ukryte zadry, a plotkowanie i obmawianie to chleb powszedni. Kojarzycie? Ja sama znam takie miasteczko... 
Leland Gaunt, enigmatyczny przybysz z Europy właśnie to miejsce wybrał na otwarcie swojego sklepiku z kuriozami. Starszy dżentelmen, obdarzony niewiarygodną wręcz charyzmą skwapliwie korzysta z ukrytych niechęci, jawnych pretensji i osobistych problemów mieszkańców. Sprzedaje przedmioty, które - choć wydawałyby się tandetne - znajdują "swoich" właścicieli. Wywołują wspomnienia, dają okruchy szczęścia, przywracają wiarę w jutro. Gaunt żeruje na ludzkich słabościach, uprzedzeniach, tęsknotach i animozjach. Cena jest niewygórowana z pozoru, bo czy niecały dolar za wartościową kartę bejsbolisty z 1956 roku to dużo? Ale to nie na pieniądze Leland jest łasy. Oprócz zapłaty pieniężnej żąda obietnicy.
 "Kupuj... (...) Bierz, co chcesz, przyjacielu. Bierz, co tylko chcesz... i płać"
Mieszkańcy, którzy zrobili zakupy w "Sklepiku z marzeniami" pozostawili u jego właściciela część swojej duszy, gdyż „zbieranie dusz należało do reguł gry”... Zgodnie z umową zakupu spłacają swoje długi, robiąc sobie nawzajem psikusy, niby niewinne figle, ale w konsekwencji - o potężnej sile rażenia... "Pan Gaunt wie najlepiej i umowa nie została dotrzymana, póki pan Gaunt nie powie, że została dotrzymana". Każdy niewinny zrazu żarcik działa niczym zapalnik, wywołując niesłychany wybuch. I tu w grę wchodzi małomiasteczkowość, a wszystkie zwady i spory wreszcie znajdą swój tragiczny finał.
 „W mieścinie takiej jak Castle Rock wszystkie skrzynki bezpiecznikowe wisiały porządnie jedna przy drugiej. Wystarczyło tylko otworzyć je… i pozmieniać połączenia”
Powieść jest niezła. Bywa nudnawa, ale to nihil novi u Mistrza. Nie zabrakło tu kingowego gawędziarstwa, acz w dość optymalnej ilości. Każdy mieszkaniec Castle Rock jest tu dokładnie opisany wraz z profilem psychologicznym, dzięki któremu poznajemy motywy i powody, dla których w ten dość impulsywny sposób reagują na żarty. Gaunt manipuluje tymi ludźmi jak marionetkami, miesza, kłamie, choć sam ma ręce "czyste" - w takim dość pokrętnym rozumieniu, w jakim i Jigsaw nigdy nikogo nie zabił ;) Drobiazgi wywołujące lawinę są dziełem jego klientów, którym Gaunt sączy w uszy słowa niczym truciznę. Z kart książki można się dowiedzieć kilku rzeczy o poprzednich bohaterach powieści z Castle Rock w tle, jak chociażby o Thadzie Beaumoncie (dowiadujemy się, że żona od niego odeszła) czy o Johnie "Ace" Merrillu, który terroryzował chłopców w "Ciele" i który ponownie będzie rozrabiał w Castle Rock. I ja te smaczki, nawiązania bardzo lubię. 
Polecam przede wszystkim starym wyjadaczom prozy Mistrza, którzy już wystarczająco dobrze poznali charakterystyczny, rozciągnięty styl pisarza. Nowicjusze mogliby dość prędko się zniechęcić. 

Sklepik z marzeniami [Stephen King]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE


Recenzja pojawiła się także na portalu Kostnica.pl

Komentarze

  1. Co najbardziej uwielbiam u Kinga, to jego ręka do bohaterów. Nie ważne, czy w jego powieści ważniejszych postaci będzie dwie, czy dwadzieścia, w każdym przypadku każda z nich nakreślona jest znakomicie, z całym bagażem doświadczeń, wiarygodnym rysem psychologicznym itd. Tak też jest w tej książce. I wystarczy wrzucić między to zbiorowisko różnych charakterów Gaunta i jego sklepik, by w mieście rozpętało się prawdziwe piekło.

    Tak jak piszesz - powieść niezła. Ani to najlepsza książka Kinga, ani najgorsza, tak w sam raz do jednorazowego przeczytania. Ale mimo to w pamięci pozostaje, a to najważniejsze.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, każdy bohater ma swoje pięć minut i każdego poznajemy dość dobrze. Pod tym względem nikt jeszcze nie zdołał pokonać mistrza ;) A Gaunt skwapliwie wykorzystał ludzie słabostki i popchnął ludzi do czynów, o których być może i kiedyś myśleli, ale których nigdy by dokonali. Można powiedzieć, że on dał im tylko pretekst, choć doskonale wiedział, jak to się skończy.

      W całym repertuarze Kinga jest sporo książek lepszych, ale też i jest kilka słabszych. Książka przeciętna, ale bardzo miło się czyta.

      Usuń
    2. Właściwie nie będę się powtarzała i podpiszę się mentalnie pod komentarzem Simona. :) Dlatego nie mogłam przeboleć tak bardzo okrojonego filmu! I ta cała mieszanka postaci zawsze trzyma się w całości - nie czuć takiego odstawania, niepotrzebności, rozciągnięcia na siłę, wprowadzania kulawych pionków.
      Cóż, ja byłam zachwycona Sklepikiem, jedna z moich ulubionych książek Kinga, stawiam ją wyżej niż "niezła". :d

      Usuń
    3. A czy Cię udobrucham mówiąc, że jeśli chodzi o Kinga odróżniam tylko 3 stopnie doskonałości? 1. Kiepska, 2. Niezła, 3. Wspaniała?
      :P
      Dlatego tak ciężko by było wybrać tę jedną, najlepszą :)
      Filmu nie widziałam, ale z czasem pewnie obejrzę. Nie spodziewam się fajerwerków - Królewskie ekranizacje są bardzo nierówne :)

      Usuń
    4. Tak, teraz jestem już oazą spokoju! :D
      Na dobrą sprawę mogli zrobić z tego miniserial. Co prawda, nie wiem, jak np. w takiej formie wyszedł "Bastion", od wakacji na kompie, jeszcze nieobejrzany. W filmie postacie jakiś koloryt mają, rzekłabym, że nawet ok, jeśli do tego dołączyć większą część fabuły, mogłoby być ciekawie.

      Usuń
    5. "Bastion" oglądałam jako młoda siksa, jeszcze... na RTL7, pamiętam! I wtedy pokochałam "Bastion". Mam na dysku, oglądałam jakiś czas temu połowę, i... już szału nie było :) Ale czeka, na lepszy czas ;)

      Usuń
  2. Wszyscy (no prawie wszyscy) zachwycają się powieściami Kinga. Przyznam szczerze, iż nie dokończyłam ani jednej jego książka, która trafiła w moje ręce. Być może trafiałam na te słabsze. Być może po prostu jego styl nie przypadł mi do gustu. Nie wiem. Tak czy siak - po tą powieść raczej nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może to nie jest autor dla Ciebie, i już. Nie musisz na siłę czegoś lubić tylko dlatego, że wszyscy się zachwycają. Choć ja, przyznam szczerze, nie rozumiem, jak można nie lubić Kinga ;)

      Usuń
  3. Czytałam już dość dawno temu. Ja z natury wielbię Kinga i czytam wszystkie jego książki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To, co? Piszesz się na wycieczkę do Castle Rock? :D To miasteczko jest przeklęte i już nawet żadne egzorcyzmy nie pomogą ;) Książkę czytałam, zresztą te, które wymieniasz na początku, również, ale niewiele pamiętam. Mimo całego uwielbienia do Kinga, test z wiedzy o jego powieściach bym oblała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja chyba też. Za dużo się miesza, łączy, ale w sumie przez pisanie recenzji coś tam się utrwala w pamięci ;) A już na pewno więcej pamiętam z Kinga, niż np. z Cobena ;)

      Usuń
  5. Czytałam "Sklepik..." już kilka lat temu i pamiętam, że choć pod względem akcji specjalnie porywający nie jest to bardzo cenię go za klimat - bomba! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, klimat bombowy :) Akcja mało dynamiczna, powieść raczej psychologiczna. Zresztą u Kinga rzadko kiedy jest żywiołowo :) Mi to tam odpowiada :)

      Usuń
    2. Hehe i Ciebie korci do zmian, widzę. ;) A zmieniaj, pewnie. :)

      Usuń
  6. A ja tam nawet toleruję to jego gawędziarstwo. To zresztą chyba jedyny autor, którego dażę tak dużą pobłażliwością. Uwielbiam książki Kinga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie tego słowa mi brakowało: pobłażliwość. Ja względem Kinga też jestem pobłażliwa, wiele mu wybaczam :)

      Usuń
  7. Nie wiem czy jestem nowicjuszem u Kinga, czy nie, ale mi to tam wsio rawno. I tak książeczka w planach ;).
    Ale właśnie takie nawiązania też mi się podobają. Na przykład w "Dallas '63" King mnóstwo razy wspominał o Derry... A jak wiadomo Derry było w "Tym"... (Uuuuaaaauuuu <- jbc. to miał być taki przerażający dźwięk, jak w filmach o ufo :P).

    Pier*olę Australię, zamieszkam w Castle Rock :).
    Miłego dnia!
    Melon

    PS: Widzę, że Twojego profesjonalnego bloga można było jeszcze bardziej sprofesjonalizować :P. Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee Ty już jesteś dość mocny w temacie :) Nowicjusze to dla mnie osoby, które jeszcze nie czytały Kinga, albo czytały 1-2 książki. Po 2 książkach trudno się wgłębić w pisarza mającego na koncie tak wiele dzieł :) Tak, Derry też się często pojawia. I King czasem odnosi się sam do siebie ;) Nie mam pojęcia, o jaki Ci dźwięk chodziło... :P
      Dzięki Snowflake :)

      Usuń
    2. Ja podobnie, jak Melon chyba jeszcze jestem nowicjuszką w prozie Kinga - wielu jego pozycji nie przeczytałam, ani razu. No, ale te książki, które posiadam czytałam przynajmniej po dwa razy, nawet kiepskie "Stukostrachy", bo czasem mam tak z tym autorem, że to co nie podobało mi się po pierwszym przeczytaniu podoba mi się po ponownym (np. "Historia Lisey").
      "Sklepik z marzeniami" lubię z dwóch powodów: wyraziści bohaterowie i znakomicie nakreślony małomiasteczkowy klimat grozy(ludzie w Castle Rock zachowują się jak mieszkańcy mojego miasteczka, więc tym bardziej solidaryzuję się z ich szaleństwem:) Poza tym kocham gawędziarstwo Kinga, którego tutaj można sporo uświadczyć. Ekranizacja natomiast moim zdaniem jest kompletnie nieudana:/

      Usuń
    3. Chyba wszyscy znamy takie miasteczka, dlatego tym więcej grozy z tej książki wyziera, jakby ku przestrodze, że wszędzie może się coś takiego zdarzyć :) "Historię Lisey" chyba i ja będę musiała przeczytać ponownie, po 1 czytaniu jestem na nie. Może i jest na to sposób :)

      Usuń
    4. No jejku, nie wiesz co to jest "Uuuaaauuu" :D?! Kurczę, szukałem tego na youtubie, ale znaleźć nie mogę... Lecz jak znajdę to od razu przyjdę uuaaować :P.

      Usuń
  8. Chcę przeczytać, bo po raz lubię Kinga, a po dwa lubię książki z akcją w małych miasteczkach. Zauważyłam ostatnio, że także takie seriale najbardziej mi się podobają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dość klaustrofobiczny klimat, prawda? Aż się czuje to miasteczko! A jakie seriale masz na myśli? Przychodzi mi do głowy jedynie... Twin Peaks :)

      Usuń
  9. historię poznałam już za sprawą filmu, który powstał na podstawie tej powieści :) film mi się bardzo podobał i historia również, ale czy sięgnę po książkę? już sama nie wiem... obawiam się :)jestem coraz mniej wyrozumiała dla Kinga... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Rudzielcu Ty to daj panu Stephenowi spokój na jakiś czas :) Odczekaj, aż pragnienie powrotu do Mistrza się wzmocni, a wtedy czytając jego powieść poczujesz się jak piechur po dwóch miesiącach na pustyni, jak odnalazł oazę :)

      Usuń
  10. Stephen King to jeden z moich ulubionych pisarzy, ale nie miałam jeszcze okazji przeczytać tej powieści. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic Kinga jeszcze nie czytałam, ale mam ochotę na tę książę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początek zalecam coś bardziej 'szałowego', np. "Carrie" albo "Zieloną Milę".

      Usuń
    2. A ja proponuję "Misery" - moim zdaniem jedna z najlepszych jego książek ;)

      Usuń
    3. O, jak mogłam zapomnieć o "Misery"! Wiki, masz rację - na początek to najlepsza powieść :)

      Usuń
    4. Ja właśnie od niej zaczęłam. :) Co do "Carrie", to nie zrobiła na mnie zbyt dużego wrażenia.

      Usuń
    5. Ja zaczęłam od "Pokochała Toma Gordona", i po niej... pokochałam Stephena Kinga :) Co do "Carrie" to u mnie wręcz odwrotnie, spore wrażenie na mnie zrobiła. Ciekawa jestem tegorocznej remake'u filmu.

      Usuń
  12. King nie należy do moich ulubionych autorów, więc na razie nie będę się tykał ów "Sklepiku". Bądź co bądź paradoksalnie poluję na jego "Zieloną milę". Nawet wzbraniam się od filmu, aby wpierw książkę przeczytać. Ludzie... jak ja się poświęcam. :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie to kingowe gawędziarstwo chyba nieco odrzuca. Tak mi się nasunęło po przeczytaniu Twojej recenzji. Bo niby w jego książkach dużo się dzieje, niby akcja wciąga, a jednak tu i tam ziewam z niepokojem spoglądając na to, ile stron dzieli mnie od końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się do tego przyzwyczaić. Ale bywa i tak, że strony jakoś dziwnie się mnożą... miałam tak przy "Stukostrachach". Brrrr.

      Usuń
    2. Nie czytałam.
      Przez takie dziwne mnożenie stron, aż się boję sięgać po grubsze powieści, choć ogromnie chciałabym przeczytać "To".

      Usuń
  14. Mnie ta książka zamęczyła psychicznie. Żadna pozycja Kinga tak nie szła mi opornie. Wstęp tylko dobija i nic więcej - nigdy więcej po nią nie sięgnę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co dobija? Nie skumałam... No, cóż. Jedna książka - wiele reakcji, to też w sumie na plus :)

      Usuń
  15. Też nie rozumiem jak można nie lubić Kinga;) Książkę czytałam prawie 10 lat temu, ale bardzo miło wspominam. To była jedna z pierwszych pozycji pisarza, które trafiły w moje ręce. Dlatego mam pewien sentyment:) Widziałam też film, choć nie był zbyt dobry(dużo odstępstw od książki), to jednak na uwagę zasługiwała rola Maxa von Sydow'a, który świetnie wcielił się w Lelanda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmu nie widziałam, ale chyba jednak obejrzę z czasem. Niestety, z ekranizacjami Kinga jest różnie - albo doskonałe, albo klapy. To już chyba standard :)

      Usuń
  16. A ja nie wiem, dlaczego ten King tak sławny. Lśnienie było świetne, ale już każdej następnej czegoś brakowało. Może to wina kanonu? Sam nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki :) Ja tam rozumiem tę sławę i jej przyklaskuję :)

      Usuń
    2. Ja tam lubię jedno i drugie, tylko na inne sposoby ;)

      Usuń
  17. mam wrażenie, że Sklepikowi bym nie podołała. za Bezsenność brałam się trzy razy i nic z tego nie wyszło. King to dla mnie ciężki orzech do zgryzienia, ale Cmentaż zwierząt wspominam bardzo, bardzo mile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bezsenności" nie czytałam, ale słyszałam sporo dość nieprzychylnych opinii. Zalecam czytanie najsłynniejszych dzieł, z pewnością będziesz zadowolona ;)

      Usuń
  18. Jeszcze nie czytałam. Ale jestem już na tyle zaznajomiona ze stylem Kinga i tak bardzo go lubię, że "Sklepik z marzeniami" powinien bardzo mi się spodobać. Już sam pomysł jest niezły...

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałem w 2004 roku, jeszcze jako Kingowy nowicjusz, ale wspominam książkę bardzo pozytywnie. W głowie zostało mi tylko kilka fragmentów (na przykład ten, w którym jakaś kobieta próbuję nie dopuścić do tego, by bebechy wypadły jej z brzucha na ulicę - mocne), a to oznacza, że powinienem zrobić sobie powtórkę :)

    Film kiepski, odradzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamięć masz dość wybiórczą, dość ciekawe fragmenty zachowuje ;) Ciekawe, co to o Tobie mówi? ;)

      Usuń
    2. Pewnie to, że jestem zwyrodnialcem :-D

      Usuń
  20. Moja znajomosc Kinga jest baaardzo ograniczona... Byc moze nie jest to pierwsza ksiazka tego autora, po ktora chcialabym siegnac ale tytul sobie zapamietam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Najbardziej u Kinga lubię te małomiasteczkowe klimaty. Tej książki jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytałam i musze przyznać, ze to jedna z najlepszych książek, które wyszły spod pióra Stephena Kinga. Pomimo wielu stron ja po prostu ją pożarłam, a żadko mi sie to zdarza. jak najbardziej polecam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie jestem wielbicielką Kinga, ale podoba mi się, że tyle w tej książce nawiązań do jego poprzednich książek - mam na myśli, że gdybym była fanką autora, to pewnie bardzo przyjemnie wychwytywałoby mi się takie smaczki ;) kiedyś muszę się jeszcze spotkać z Mistrzem (na razie za mną tylko "Lśnienie"), skoro tylu ludzi tak mocno go wielbi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak - to frajda, takie wyszukiwanie powiązań :) W bardzo wielu książkach jest choćby drobniutkie nawiązanie do innych powieści - czy to do innych bohaterów, miejsc czy wydarzeń :) Zaczęłaś dobrze, "Lśnienie" to wspaniały początek, masz przed sobą sporo świetnych książek :)

      Usuń
  24. Tę książkę akurat czytałam i bardzo mi się spodobała. Jednak jak wspomniałaś jest trochę nudnawa i zawiera wiele zbędnych opisów. Bohaterzy to jak zawsze u Kinga, genialnie wykreowani:) A zakończenie powala na kolana. Szkoda, że o nim nic nie wspomniałaś. Jestem ciekawa jak je oceniasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo... mnie osobiście nieco to zakończenie rozczarowało, dlatego nie wspomniałam o nim. Ktoś mógłby się zachęcić, a tu proszę - Ty zakonczenie chwalisz, więc jak widać, może się ono podobać :)

      Usuń
    2. Trochę takie fantastycznie. Nie ogólnie za takimi nie przepadam, ale to było wyjątkowo udane:)

      Usuń
  25. King mnie niestety nudzi, więc odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja należę na razie do tych "nowicjuszy" :) Czytałam tylko jedną książkę Kinga (właściwie to nawet jej nie skończyłam, podobno wybrałam sobie złą powieść na początek). Nie mniej jednak mam zamiar zapoznać się z twórczością tego pana :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Czasami rzeczywiście King trochę przynudza w tej książce, ale ogólnie nie jest źle. Nie wiedziałam natomiast, że tyle w niej odniesień do innych powieści. Widać zbyt słabo jeszcze znam twórczość tego pisarza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdą następną książką będziesz tych odniesień wyłapywać więcej :)

      Usuń
  28. Ta książka koczuje na mojej półce już ładnych parę lat i jakoś nie mogę się za nią zabrać. Mam wydanie kieszonkowe dokładnie z taką samą okładką, jaką umieściłaś na początku tego posta. Mały format, mała czcionka i nieskończona ilość stron - zabójcze połączenie jak dla mnie, pomimo mego szczerego zamiłowania do książkowych grubasków :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, ciężko się czytało. Ale skoro ja dałam radę to TY nie dasz rady? Proszę Cię! ;)

      Usuń
  29. Zabrzmi to może dziwnie, ale w moim odczuciu "Sklepik z marzeniami" to najlepsza powieść Mistrza. Przede wszystkim ze względu na to, w sposób genialny ukazuje pewien aspekt często w literaturze pomijany - motyw kuszenia przez Złego. Chyba nigdzie metody działania Szatana (?) nie zostały tak dobrze przedstawione.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz