Nirvana. Prawdziwa historia, Everett True

I'm so happy
Cause today I found my friends
They're in my head
[Nirvana, Lithium

Pamiętam dzień, w którym podano do wiadomości, iż Kurt Cobain nie żyje. Miałam wtedy 9 lat i nie wiedziałam, dlaczego mama mojego kolegi pogłośniła radio, po czym oparła się o stół i zapłakała. Nie rozumiałam tego - zmarł jakiś muzyk, którego pani nie zna, więc dlaczego płacze? 
To było dokładnie 20 lat i jeden dzień temu, 5. kwietnia 1994 roku. 
Nirvana to zespół, który na stałe zapisał się już w historii muzyki. Nie tylko pod względem artystycznym zrewolucjonizował świat, ale i wpłynął na szeroko pojmowaną kulturę. To za Nirvaną pociągnął się splot przemian, to przez jej muzykę powstała subkultura grunge'owców i to przez śmierć jej lidera stała się kultowa. Zresztą... czy ja muszę to pisać? Każdy zna Nirvanę, a kto jej nie zna - cóż, w takim razie ta książka i tak go nie zainteresuje.
"Nirvana. Prawdziwa historia" zachwyca zarówno opakowaniem, jak i zawartością. Grubaśne tomisko sklejono i ubrano w twardą oprawę, przez co książka wyśmienicie się prezentuje na półce i bez szkody dla grzbietu może być otwierana, przeglądana i czytana w nieskończoność. A wnętrze? Aj, wnętrze...

He's the one who likes all our pretty songs

And he likes to sing along and he likes to shoot his gun

[Nirvana, In Bloom]

Powyższy tekst jak na ironię losu wpasowuje się w żywot Kurta - lubił te piosenki, lubił je śpiewać i... lubił strzelać, co przy kwestii samobójstwa Cobaina jest dość znamienne.

„Nirvana. Prawdziwa historia” to książka absolutnie wyjątkowa. Jak to kilkakrotnie podkreśla autor – to książka o Nirvanie. Nie o Kurcie Cobainie, tylko „O zespole, który rozumiał naczelną zasadę rock’n’rolla: że kluczem do wielkości jest spontaniczność, że trzeba umieć błyskawicznie reagować na okoliczności i kontekst, że frazesy i telepromptery, którymi operuje telewizja, prowadzą do stępienia zmysłów”. O tym jest ta książka.


Nirvana to zespół, który już obrósł do rangi mitu. Ich muzyka ukształtowała wielu młodych gniewnych, którzy – tak jak i Kurt – czuli się obcy, wyalienowani, inni; wsłuchując się w buntownicze teksty i rockową muzykę utożsamiali się z nią i chronili nią samych siebie. Powstał mur, zwany potocznie – i dość lekceważąco – kulturą grunge’ową, czy wręcz subkulturą, w której to Nirvana była na piedestale i to do niej młodzi i zbuntowani fani wznosili swoje smutne oczy w milczących modlitwach, niczym do jakiegoś wielmożnego bożka. Chłopaki z Nirvany idealnie wpasowali się w swój czas. Śpiewali o korporacjach, o wyścigu szczurów, o zniewoleniu w konsumpcjonizmie, konwenansach, oczekiwaniach społecznych. Młodzi gniewni spijali z ust Kurta te słowa, karmiąc się nimi i formułując swoje toki myślenia. Dzisiaj pierwsi, statystyczni słuchacze Nirvany są koło czterdziestki, ale myślę, że ta muzyka i sens przeciekły do ich mentalności przez młode, nieukształtowane mózgi, które pochłaniały ją jak gąbka, i może – ale tylko może – teraz owocują. Tkwią. Kurt Cobain odszedł, jak młody bóg, w wieku 27 lat, jak Morrison, Hendrix i Joplin (co kojarzy się z tzw. Klubem 27, jedną z teorii spiskowych), jednocześnie pozostając nieskończenie nieśmiertelny i wciąż istniejący pomiędzy cichymi akordami gitary. Nawet wtedy, kiedy warstwa muzyczna jest boleśnie banalna, a tekst - no, właśnie. Każdy kawałek Nirvany był poetycką metaforą rzeczywistości, istnienia na rynku muzycznym, walki z demonami - tylko nie każdy był skomplikowany. 


Książka niesamowicie obszerna, pochłaniająca, wymagająca, niezwykle drobiazgowa i fascynująca. Nie sposób odnieść się tutaj do każdego rozdziału, każdej części – nie moim zadaniem jest streścić Wam tę historię, której tak naprawdę streścić się nie da. Nirvana istniała tak naprawdę jedynie 7 lat – odkąd Krist Novoselic wraz z Kurtem Cobainem założyli kapelę w 1987 do 1994 roku, kiedy znaleziono Kurta martwego w swoim domu, w Seattle. Śmierć lidera spowodowała rozwiązanie trzyosobowej grupy (tylko Dave Grohl, ówczesny perkusista, do dzisiaj jest związany z muzyką; jest liderem formacji Foo Fighters). Everest True z ogromną drobiazgowością opisuje te siedem lat – początki w Aberdeen, pierwsze koncerty, Seattle i LA, sukces „Nevermind”, sukces Nirvany. Pisze też o życiu prywatnym, w tym Kurta, bo w końcu życie osobiste dość mocno odbijało się na działalności zespołu, prawda? Związek Kurta z Courtney Love, „najlepszą ruchawicą na świecie” (słowa wypowiedziane przez Kurta w programie „The Word”), narodziny Frances, życie rodzinne kontra uzależnienie od rozwałki, od alkoholu, wódki, od heroiny, od wygłupów i żartów, od telewizji, MTV, od autodestrukcji i szaleństwa. True opisuje każdy etap kariery Nirvany, przeplatając dane statystyczne, miejsca na listach przebojów i elementy tamtej rzeczywistości z wyznaniami, anegdotami i historyjkami, które usłyszał od różnych ludzi, związanych w jakiś sposób z zespołem i od Kurta, swojego przyjaciela. Mówi też o tych przyjaciołach, których członkowie zespołu po drodze utracili (w tym siebie nawzajem), gdy narkotyki i nie aprobowany przez nikogo związek zaczęły dominować w życiu Cobaina. Courtney, fatalna namiętność muzyka, miała niebagatelny wpływ na wszystko, co się działo z zespołem. Szalenie to romantyczne, a zarazem tragiczne! Niektórzy spiskowcy twierdzą również, że miała wpływ także na śmierć męża, ale… No, ale to książka o Nirvanie.
Everett True nie kończy swojej opowieści w momencie śmierci lidera. Opisuje jeszcze reperkusje, spekulacje, przytacza słowa różnych osób. „To są brednie. Dlaczego stawia się ludzi na cokołach, jak bogów? To śmieszne. I złe. Jaki sens ma takie wywyższanie kogokolwiek? Kurt był zwykłym gościem, który po prostu komponował muzykę, pisał dobre piosenki i znalazł się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Gdybyśmy powstali pięć lat wcześniej, Nirvana nie odniosłaby takiego sukcesu” (Chad Channing). Czy na pewno? A może za słowami Channinga, jednego z perkusistów zespołu, stoi zazdrość? 


Całość spina pełna dyskografia zespołu, a treść urozmaicają wkładki zdjęciowe. Muszę przyznać, że ta książka może dać wyjątkową frajdę każdemu fanowi Nirvany – jako źródło informacji, biografia zespołu, bogaty zapis siedmiu lat historii, ale ponadto stanowi doskonałą gratkę dla kolekcjonerów. Po prostu – ta książka jest przepięknie wydana. Gorąco Wam polecam tę pozycję.


„To książka o Nirvanie. Jeden gość zażył narkotyki i się zabił. Drugi odszedł ze świata muzyki i spełnia się w działalności politycznej. Trzeci zakochał się w rock’n’rollu i nadal go gra. Czwarty nigdy nie opuścił domu i nadal mieszka z żoną i dzieckiem na wyspie, snując marzenia o własnym studiu nagraniowym”.
A muzyka?
Jest.
„Witajcie w świecie Nirvany”


PS. Tłumaczenie tytułu nie zawiera zabawnej gry słownej – „Nirvana. The True Story” można przetłumaczyć zarówno jako „Nirvana. Prawdziwa historia”, jak i „Nirvana. Historia True” – czyli Everetta True, autora książki.

Nirvana. The True Story, Everett True, tłum. Piotr Matela, wydawnictwo In Rock 2014, ISBN: 9788364373008, 616 stron


Komentarze