Premiera: ALVETHOR - Białe Miejsce, Magdalena Kałużyńska


Idąc tym korytarzem,
nie patrz pod nogi,
bo sufit jest i ściany,
lecz nie ma podłogi…

Drodzy,
dzisiaj ma premierę najnowsza powieść Magdaleny Kałużyńskiej, autorki przejmującego "Ymar" i wielu doskonałych opowiadań, radiowej gaduły z audycji "Krwawa Kałuża" i artystki z wizją, czemu dowodzi m.in. sesja zdjęciowa do najnowszej powieści.
"ALVETHOR. Białe miejsce" to tom I trylogii, za wydanie której odpowiedzialne jest wydawnictwo OFICYNKA. Już niebawem na W świecie słów recenzja, a póki co gorąco zachęcam do zakupów! Jeszcze zdążycie zakupić "ALVETHOR. Białe Miejsce" w absurdalnie niskiej cenie --->>> klik!



Firma wyznaczyła kilka pomieszczeń socjalnych, w których można było zjeść, posiedzieć, pogadać podczas przerwy na lunch – o ile ktoś zostawał w budynku, a nie szedł coś zjeść do okolicznych knajpek. W żadnym pokoju socjalnym jednak nie wolno było palić papierosów. W korporacyjnej toalecie teoretycznie też nie. Anna wzruszyła ramionami, schyliła się i przeszła wzdłuż kabin, starając się zajrzeć do każdej przez szeroką przypodłogową szparę. Nie zobaczyła żadnych butów. Prawdopodobnie była tu sama.
– O boże, Anka, to ty palisz?! – przypomniała sobie reakcje znajomych (...)



***

Stała tam drobna, niska, łysa kobieta. Krew wypływała jej z nosa, spływała po ustach, brodzie… (...)
– Kwantyfikacja tezy, panie pułkowniku Tess! - dobiegł do niej głos generała (...). 
W zakrwawionej dłoni trzymała ociekający krwią, kuchenny nóż (...) 

Bohater oryginalny (występujący w książce) - Anna Tess Gołębiowska


Zdaniem Małgorzaty telefon komórkowy stanowił wmówiony przez lobby producentów wygłup burżuazyjnej cywilizacji oraz niepotrzebny gadżet. Nie traktowała tego rodzaju urządzenia jak podstawy kontaktów międzyludzkich, nie widziała w telefonicznym pakiecie internetowym łatwo dostępnego źródła informacji, nie był to również telefon komórkowy ani ładnym dodatkiem do garderoby ani niekiedy dodatkiem nawet biżuteryjnym. Gadżet. Zabawka, niekiedy bardzo droga. Wybryk snobistycznych buców, którym się w głowach od dobrobytu wzięło i poprzewracało. W głowach, albo poprzewracało się im w dupach (...).
Twierdząc, że nie jest uzależniona od nowoczesnych technologii komunikacyjnych uchodziła za kobietę z epoki kamienia łupanego. Siermiężną, pierwotną samicę homo sapiens– sapiens. Wydającą gardłowo– nosowe odgłosy, zamiast porozumiewać się za pomocą ludzkiej, cywilizowanej mowy.


***

Ostrożnie otworzyli oznaczone odpowiednim numerem duże, kwadratowe drzwiczki i wysunęli całą stalową szufladę. Ciała tej kobiety nie zapakowano w worek na zwłoki. Ani nie owinięto płachtą materiału. Zastrzelona leżała tak, jak policjanci ją przywieźli. A przywieźli prosto z gabinetu dyrektora, gdzie doszło do zbrodni. Leżała teraz martwa, w białej bluzce (...) 
– Postrzał z broni palnej w płat czołowy – powiedział profesor Łazarz, przyglądając się trupowi.
– Dokładnie tak jest tu napisane! – potwierdził Rejman, gmerając w dokumentach przypiętych na zewnętrznej stronie szufladowych drzwi – Poniosła śmierć na miejscu… kula wyleciała drugą stroną, roztrzaskując…



***

Małgorzata Ziołek stała na wzgórzu. W dole widziała nocne światła miasta. Przesunęła palcem po czole. Dziura postrzałowa zasklepiała się wolno. Tak samo roztrzaskane pociskiem kości czaszki z tyłu głowy. 
– Kwantyfikacja tezy. Proces regeneracyjny w toku! - pomyślała - pułkowniku Tess, czy pan mnie słyszy? 

– Słyszę, panie generale – szepnęła Tess (...)



Bohater oryginalny (występujący w książce) -Małgorzata Ziołek

Modelka - Małgorzata Ziołek

  

– Jesteś… golibrodą… człowieku?! - spytała Tess głośno.
– Fryzjerem...

***



Praca silnika piły cichła, kiedy rozpędzony, ostry łańcuch napotkał szyjne kręgi, wnętrzności, czy kości… ale Rejman wtedy stopniowo, konsekwentnie, z wyczuciem zwiększał obroty… Doskonale wiedział, co robić. Wiedział kiedy przycisnąć piłę, kiedy odpuścić. Ręka mu ani razu nie zadrżała. Ani razu się nie zawahał. Działał jak maszyna.

– Taka ma być kolejność! – krzyczał, kiedy już skończył ćwiartować. Trzymał ociekającą krwią, oblepioną strzępami ciała piłę oburącz (…) – taka ma być kolejność! Kolejność jest ważna! Zaczynaj od głowy! Zawsze zaczynaj od głowy!




***

Stał nieruchomo. Był ochlapany krwią od góry do dołu. Nie miał tylko krwi na dłoniach. Pokrywało je coś innego. Taka sama substancja, w jaką wdepnął łysy pielęgniarz. Dłonie chłopaka wyglądały, jakby właśnie je zanurzył, aż do łokci, w gęstej czarnej farbie olejnej. Zanurzył je i wyciągnął. Ogromne czarne krople skapywały na podłogę. Słyszał mokre, ciężkie plaśnięcia. Plask. Plask. Plask. Dźwięk był prawie tak samo niesmaczny, jak widok. Patrzył się na swoje brudne, cuchnące, kapiące dłonie z wyraźnym obrzydzeniem. Boleśnie wykrzywiał usta.
– Mówiłem, że po niego przyjdzie? – spytał ponownie.



Bohater oryginalny (występujący w książce) - Michał Rejman



Często słyszała, że nie umie się bawić, nie korzysta z życia. Że podobno najlepsze momenty przegapia, ponieważ tylko siedzi na dupie i myśli. 
- A na czym mam niby siedzieć? – odpowiadała – na uszach? 

Siedziała, myślała o niebieskich migdałach, marzyła. Albo zakuwała, albo czytała, albo oglądała filmy (...)



***



Dziewczyna stała przy ścianie. Napierała na nią plecami. Już bardziej nie mogła się cofnąć. Zakrwawionymi rękami przytulała do piersi ten zimny, teraz również zakrwawiony młotek. Nie krzyczała. Szczękała zębami. Ze strachu. Wyglądała jak ofiara marnego żartu złośliwego malarza, który specjalnie, kilkakrotnie ochlapał ją czerwoną farbą, strzepywaną z szerokiego pędzla (...).

Bohater oryginalny (występujący w książce) - Agata Brzozowska
Modelka - Aleksandra Poławska


***
WSZYSTKIE CYTATY POCHODZĄ Z: 
Magdalena Maria Kałużyńska "ALVETHOR" (tom 1. - Białe Miejsce)
Charakteryzacje - Marta Mojnowska





Komentarze