Trupiarz, Ian Weir


 „Wyszperałem te fakty, które dało się znaleźć, bo od tego właśnie należy zacząć, o czym wie wielu ludzi nauki zestawiając fakty, by następnie wznieść na nich rusztowanie teorii. Trzeba je składać z najwyższą ostrożnością, kawałek po kawałku, fragment po fragmencie, aż powstanie stabilna budowla i tak oto mamy prawdę lub coś tak bliskiego prawdy, jak tylko można dojrzeć poprzez wrzące opary tego świata”

Londyn, rok 1816. Brudne, szare ulice pokrywają rozbryzgi moczu z rynsztoka. Niepewne czasy wymagają pewnych decyzji. Will Starling to młody pomocnik chirurga, obserwujący otaczającą go rzeczywistość w wyjątkowo – jak na czasy – trzeźwy i myślący sposób. Will właśnie niedawno powrócił z kontynentu, gdzie jako asystent prominentnego chirurga, Aleca Comriego, pomagał rannym w wojnie z Napoleonem. Złota era medycyny wiąże się jednak z poświęceniami – wszakże anatomia człowieka wciąż jeszcze jawi się niczym enigma, a profesja chirurga owiana jest złą sławą. Nic zresztą dziwnego – chirurdzy to rzeźnicy, żerujący na tych, których ciała nie zdołały jeszcze do końca wystygnąć. Zawód trupiarza ma się doskonale, bowiem dla dobra nauki obiektów badawczych nigdy za wiele, a w tych trudnych czasach niewielu dożywa sędziwego wieku. A ludzie nienawidzą trupiarzy – nie ma nic gorszego niż świadomość, że w dniu Sądu Ostatecznego twoje ciało wstanie z grobu podziurawione, pozbawione różnych organów i dziwacznie pozszywane, prawda? A to właśnie z usług trupiarzy, szajki wyzutych z moralności hien cmentarnych, wykopujących świeżo zakopane ciała z cmentarza i sprzedających je potajemnie tym, co są łaskawi zapłacić, korzysta Dionysus Atherton, przerażający, acz wybitny chirurg, konkurent, a zarazem dobry przyjaciel pana Comriego. Nieoficjalnie, rzecz jasna. Gdy jednak szepty w ciemnych zaułkach zaczną dotyczyć tajnych eksperymentów mających u celu wskrzesić zmarłych, wydarzenia nastąpią bardzo szybko, zaś w ich epicentrum znajdzie się nasz Wielce Uniżony Narrator, Will Starling.

Ian Weir
„Trupiarz” to na poły powieść grozy, na poły komedia – bowiem Ian Weir manewruje językiem i fabułą w pewien frywolny, momentami groteskowy sposób. Mroczny Londyn stojący u progu rewolucji medycznej stanowi idealnie wyważone, przerażające tło jeszcze mroczniejszych i makabrycznych wydarzeń. Lekki, żartobliwie ironiczny język powieści wspaniale kontrastuje z mocną fabułą, przez co „Trupiarza” czyta się w zupełnym odprężeniu i z niegasnącym uśmiechem na twarzy.
Bardzo mi się ta powieść spodobała, gdyż zapewniła mi nie lada rozrywkę i ogromnie mnie ubawiła. Punktem wyjścia całej historii jest pytanie o istotę życia i moment, kiedy to życie gaśnie – autor próbuje rozwikłać odwieczną zagadkę śmierci w otoczeniu plugawych zaułków śmierdzącej stolicy Anglii, nie tracąc jednak nic z dobrego, brytyjskiego, czarnego humoru. Choć rozważania Willa Starlinga są jak najbardziej poważne, deprymujące, acz skłaniające do refleksji, to jednak odbiór treści jest wyjątkowo lekki. To z pewnością przez ten specyficzny język autora, który wykreował wiarygodną, wręcz egzotyczną, dziewiętnastowieczną londyńską rzeczywistość. Rzeczywistość, która porywa, fascynuje, budzi lęk i bawi jednocześnie – smakowity koktajl dający w rezultacie doskonałą, intelektualną rozrywkę.

„Trupiarz” zabiera nas w podróż w czasie, ukazując początki anatomii i wybryki tych, którzy uparcie próbują bawić się w Boga. Strach pomyśleć, że tak właśnie wyglądał rozwój nauki – metodą prób i błędów powiększano sukcesywnie wiedzę, i jakkolwiek paskudne i nieetyczne wydają się praktyki ówczesnych chirurgów, należy oddać im sprawiedliwość – bądź co bądź swoimi niecnymi uczynkami wydeptali ścieżkę medycynie, która dzisiaj potrafi ratować ludzkie życie. Powieść jednocześnie ukazuje wciąż jeszcze kulawy, niedoskonały system sądowniczy, trudne realia życia i zabobonną mentalność ludzi początków XIX wieku. Czasy mroczne, trudne, niesprawiedliwe, wciąż spowite wzbudzającą przerażenie niewiedzą i ciemnotą. "Trupiarz” ze swoim pomieszaniem i poplątaniem to generalnie świetna historia, idealne, relaksujące czytadło na długie, zimowe wieczory. A kiedy i u Was, tak jak u mnie, śnieżyca przerwie przewody, zabraknie prądu i będziecie zmuszeni czytać przy świetle świec – możecie być pewni, że czeka Was niezwykle nastrojowa przygoda. Osobiście polecam – ot, dla relaksu i odprężenia oraz odrobiny przyjemnego, strasznego dreszczyku.

Ian Weir
Trupiarz
Dom Wydawniczy PWN 2014


Trupiarz [Ian Weir]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE




Komentarze