Strefa skażenia, Richard Preston


"Była to inwazyjna forma życia, niszczycielska i działająca w sposób przypadkowy. Wykazywała coś w rodzaju wulgarności występującej jedynie w przyrodzie i tak krańcowej, że przekształca się niedostrzegalnie w piękno" 

Uwielbiam powieści postapokaliptyczne, właśnie takie, jak ta - z człowiekiem w masce na twarzy na okładce i jakimiś zawijasami w tle, dodatkowo urozmaiconymi polecającym blurbem podpisanym nazwiskiem samego Stephena Kinga na czwartej stronie okładki. Przepięknej, swoją drogą. Uważam, że oprawa tej książki to majstersztyk, doskonale obmyślony i, co najważniejsze, skuteczny wabik. Szalenie mi się podoba. Gdy zaś cudna oprawa łączy się z wyśmienitym wnętrzem mamy do czynienia z godnym polecenia dziełem literackim - ale tego nie wiemy, póki nie przeczytamy, prawda?



Nie da się jednak uniknąć autosugestii. Do "Strefy skażenia" podeszłam równie lekko, co do powieści o żywych trupach, licząc na dobrą rozrywkę i nieco ponad trzysta stron odprężenia. Okładka krzyczy "cała prawda o eboli!", ale choć wiem, iż ebola istnieje i jest jak najbardziej prawdziwa, to jednak... ten temat mnie nie dotyczy. Ta popularnonaukowa historia opowiedziana przez Prestona wydaje się zatem równie nieprawdopodobna jak możliwość, iż zmarli zaczną wstawać z grobów.



Bardzo łatwo dać się oszukać. "Strefa zagrożenia" jest powieścią non-fiction, ale została napisana jak rasowy thriller medyczny. Mamy bohaterów, z którymi możemy się identyfikować i realia, które możemy sobie wyobrazić. Choć styl bywa nieco surowy, toporny, to i tak zatarta została ta subtelna granica pomiędzy stylem podręcznikowym a beletrystycznym. Szybko zapominamy, iż mamy do czynienia z opowieścią w stu procentach (!) opartą na prawdziwych zdarzeniach. Pomimo, iż zapewne dialogi i przemyślenia zostały podkolorowane, wygładzone, nieco sfabularyzowane, to wydarzenia, emocje i niebezpieczeństwo naprawdę miały miejsce. Preston jednak tak operuje słowem i stylem, iż ostatecznie "Strefę zagrożenia" czyta się podobnie, jak powieści przygodowe - lekko, z grymasem niedowierzania, czasami uśmiechem, w pełnym rozluźnieniu. Jestem w swoim domu, co zatem mogłoby mi się stać? Ebola? Ten wirus jest tak daleko ode mnie, jakby nie istniał w ogóle. Preston umożliwia takie poczucie, pozwala czytelnikowi się rozsmakować w tej historii, zrelaksować przy lekturze, opuścić gardę. Język powieści sprawia, że czyta się ją szybko i bez wysiłku. A jednak główny przekaz od czasu do czasu uderza w czytelnika z ogromną mocą - to nie jest fikcja literacka.

"Ten pojawiający się wirus był jak nietoperz przecinający wieczorny mrok. Wydaje się, że jest tuż-tuż, że trzepocze skrzydłami w polu widzenia, a tymczasem już go nie ma"
Wydanie oryginalne

Książka jest niezwykła. Nie wiem, czy w tym wypadku mogę zastosować słowo "fabuła", gdyż fabuła generalnie sugeruje coś wymyślonego, opracowanego, zaś treść "Strefy zagrożenia" mogła zostać obmyślona jedynie przez krnąbrny los lub Boga. I tak zresztą było. Powieść ukazuje drogę, jaką pokonali najwięksi specjaliści od wirusologii w poznaniu genezy i specyfiki wirusa, który okazał się równie enigmatyczny jak HIV i znacznie bardziej niebezpieczny. Brawurowe badania, lekkomyślność, początkowe bagatelizowanie problemu leżącego w głębi afrykańskich bezdroży przez badaczy i armię skonfrontowano z późniejszymi działaniami, graniczącymi z przesadą. Ci, którzy mają dbać o zdrowie całego gatunku ludzkiego, wciąż jednak niewiele wiedzą. Ta książka opowiada właśnie o tym, jak zwykła niewiedza i ignorancja przerodziła się w niewiedzę połączoną ze strachem.

"Przypadek sprzyja umysłom przygotowanym"

Brak wykształcenia biologicznego wcale nie przeszkadza w odbiorze tej historii. Jak pisałam, styl, język i ogólna konstrukcja "Strefy skażenia" są przystosowane dla przeciętnego czytelnika. Poza treściami stricte związanymi z główną osią fabularną (a niech to!), dostajemy również odrobinę afrykańskiej egzotyki, pejzaży i wspomnień, ubarwiających treść i uczłowieczających bohaterów. Obrazowe opisy objawów choroby i jej efektów oraz tego, co robi z ciałem człowieka w połączeniu z niezbyt skomplikowaną nomenklaturą specjalistyczną dają w rezultacie ciekawy miszmasz, bardziej przerażający i działający na wyobraźnię niż powieści fantastyczne. Grozę tej historii pogłębia fakt, iż nie ma tu wcale fikcji, droga wirusa ebola z Afryki do Ameryki nie jest wymysłem autora, choć na dobrą sprawę wielu pisarzy beletrystycznych mogłoby zazdrościć Prestonowi. Spora dawka gore wywołuje gęsią skórkę i strach, bo - w przeciwieństwie do ataku kosmitów - epidemia wirusa ebola jest w miarę prawdopodobna, a jej przebieg byłby niezwykle bolesny i praktycznie śmiertelny dla całej populacji ludzkiej. Jak pisze Preston: Unoszony przez powietrze [wirus] mógł okrążyć kulę ziemską w ciągu mniej więcej sześciu tygodni, podobnie jak wirus grypy, zbijając mnóstwo ludzi, lub pozostawać w ukryciu i atakować znienacka każdorazowo niewielką liczbę osób.Należy też pamiętać, że pierwotnie wydano tę powieść... 20 lat temu. I jest wciąż aktualna, ba, jest teraz bardziej aktualna, niż kiedykolwiek. Jak widać życie po raz kolejny przebiło fikcję, pisząc najciekawsze - i w tym wypadku najstraszniejsze - scenariusze.


Wnętrze książki - mapa Afryki z zaznaczonymi najistotniejszymi miejscami pojawienia się wirusa 

Wirus ebola jest niezwykle groźny, a wybór ofiary jest dlań kwestią drugorzędną. Nie interesuje go wiek, płeć, status społeczny czy pochodzenie etniczne ofiary. Nie wiadomo, skąd się tak naprawdę wywodzi, jak się rozprzestrzenia i jak go unieszkodliwić. Wirus ten jest sprytny, posiada ogromne możliwości adaptacyjne i umiejętność mutacji, co czyni go najgroźniejszym seryjnym mordercą współczesnego świata. "Strefa zagrożenia" to wspaniała monografia, ciekawa historia i przerażający horror w jednym, książka, którą zdecydowanie warto przeczytać. Osobiście serdecznie polecam wielbicielom thrillerów, historii non-fiction i powieści grozy. Pamiętajcie, że bardzo wiele historii postapokaliptycznych opiera się na pandemiach chorób, wywołujących gorączki krwotoczne, prędką i bolesną agonię oraz głód ludzkiego mięsa. Dwa pierwsze symptomy zaczerpnięto z prawdziwego życia. Mamy czego się obawiać?




Strefa zagrożenia
Richard Preston
SQN 2015

Strefa skażenia [Richard Preston]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE


Komentarze