Zakażenie, Scott Sigler

„Zabiłem najlepszego przyjaciele, odciąłem sobie sprzęt i jestem jakąś psychiczną linią telefoniczną dla tego czegoś. A ty? Stary, zrzucasz bomby na Amerykę. Dowodzisz walką z najprawdziwszymi obcymi. Wiesz co? Jak dla mnie, to całkiem dobre powody, żeby sobie walnąć lufę albo trzy”


Ludzie XXI wieku są rozsądni. Na tyle, że nie wykluczają obecności inteligentnego życia poza naszą planetą, choć nieco się jej obawiają. Strach przed niewiadomą pogłębia fakt, że nasza percepcja jest ograniczona, i tak naprawdę pod pojęciem życie może kryć się nieskończona liczba niewyobrażalnych wariacji. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i wyobrażenie człowieka o obcych cywilizacjach opiera się albo na fantazji twórców literatury czy filmu science-fiction, albo na tym, co się dobrze zna. Dlatego ufoludki prezentowane są jako człekokształtne, obłe istoty o dużych, trójkątnych głowach i wielkich, eliptycznych, czarnych oczach. I do tego zwykle szare lub zielone, bo tak się kojarzy inność… Scott Sigler stworzył swoją wersję inteligentnej formy życia (z naciskiem na słowo „formy”) i zamiast małych, rachitycznych ludzików o niewyobrażalnej sile fizycznej daje czytelnikowi istoty, których całym jestestwem jest nienamacalna mądrość. Ich zdolność komunikacji, organizacji i przewidywalności zdecydowanie przekraczają zdolności człowieka. A skoro człowiek od zawsze lękał się tych istot, to i tutaj Sigler przekuł ten strach w cechę osobniczą – obcy Scotta Siglera pojawiają się na naszej planecie właśnie po to, by nas zniszczyć.


W Stanach Zjednoczonych odnotowywane są kolejne przypadki makabrycznych morderstw, jakich dokonują spokojni dotąd obywatele na własnych rodzinach. Niby nic nowego, w końcu USA to kolebka wszelkiej maści psychopatów, ale tajny zespół, zbudowany z najlepszych agentów CIA i światowej sławy epidemiologów, widzi w tych działaniach pewną zależność. Otóż niezbadany patogen atakuje układ nerwowy ludzi, pobudza ich agresję i zmienia ich wnętrzności w kisiel. Na ciałach zakażonych pojawiają się dziwne, trójkątne twory w kolorze niebieskim, które również szybko ulegają rozkładowi. Jak dotąd Margaret Montoyi, genialnej pani naukowiec, nie udało się wyekstrahować patogenu i poddać go badaniu – kobieta bazuje jedynie na doświadczeniu byłej gwiazdy footballu, Perry’ego Dawseya, któremu w przeszłości uratowała życie, a który jest obecnie psychicznym wrakiem, mającym nadnaturalne moce odbierania na tej samej częstotliwości, co ufoludki. To właśnie dzięki tej supermocy Perry’ego i analizie krwawych rzezi zespół dochodzi do wniosku, że oto rozpoczął się Armagedon… Czy psychoza ludzi jest zaraźliwa? Co prowadzi zakażonych do zguby i kto nimi kieruje? I, co najważniejsze: jak powstrzymać infekcję?

Ciekawa interpretacja owianego tajemnicą motywu obcych wespół z koncepcją apokaliptyczną, znaną między innymi z historii o nieuleczalnych chorobach zakaźnych, dziesiątkujących ludzi, dają w efekcie „Zakażenie”, innowacyjną i śmiałą powieść sci-fi łączącą dwie konwencje. Jest to druga część trylogii „Infected”, na którą składa się wydana przez Papierowy Księżyc „Infekcja”, omawiane tutaj „Zakażenie” oraz „Pandemia”, niewydana jeszcze na polskim rynku kulminacja historii. Brak znajomości pierwszego tomu nie zepsuje lektury drugiego, chociaż oczywiście lepiej tę historię poznać w odpowiedniej kolejności. W „Zakażeniu” czytelnik zostaje wrzucony od razu na głęboką wodę, wielu rzeczy będzie musiał się domyślać, a i nasi antagoniści są już dobrymi znajomymi naszych protagonistów (choć wciąż, rzecz jasna, bardzo enigmatycznymi znajomymi). Dla pełniejszej kreacji ufoludków oraz wnikliwszego wejrzenia w świat przedstawiony polecam zatem najpierw lekturę pierwszego tomu.
            „Trójkąty zbierały powszechnie występujące w ludzkich ciałach cukry i przerabiały je na celulozę, która z kolei tworzyła materiał konstrukcyjny umożliwiający trójkątom rozwijanie się do pisklaków”
Poza wzbudzaniem strachu i trzymaniem w napięciu, „Zakażenie” niesamowicie bawi. Zresztą, kto już miał przyjemność obcowania z prozą Scotta Siglera („Transplantacja”) wie, z jak otwartym umysłem i „z jajem” (w odróżnieniu od jednego ze swoich bohaterów…) autor podchodzi do swojej fabuły. Najwyraźniej ma nieograniczoną fantazję i, jednocześnie, wydaje się być niezłym dowcipnisiem. „Zakażenie” jest bowiem napisane z lekkością i, momentami, przejaskrawionym, karykaturalnym patosem. Z jajem, no. Bo choć traktuje o strasznie poważnej rzeczy, to nie ociera się o śmieszność, a raczej z tej śmieszności kpi. Innymi słowy, miałam wrażenie, że autor doskonale sobie zdawał sprawę z tego, jak absurdalnie brzmi jego koncepcja, dlatego nadał jej patetyczny, bardzo „amerykański” ton. Osobiście odebrałam to nie jak kalkę typowej, amerykańskiej historii apokaliptycznej, w której garstka przedstawicieli tajnych służb bohatersko radzi sobie z globalnym zagrożeniem, tylko wręcz... karykaturę takiego wzorca. A do tego tłumacz nie powstrzymał się przed dodaniem polskich smaczków („…Margo Mobile znów odstawi Halinę Frąckowiak – będzie gotowy do drogi”). Dla równowagi mamy tu też sporo sugestywnych, mocnych opisów z granicy gore oraz momenty fatalistyczne, wręcz melodramatyczne. Historia w rezultacie stanowi świetną rozrywkę.
„Wewnątrz ciała Donny’ego sytuacja zmieniała się szybko z cholernie złej na jeszcze kurewsko gorszą”
To specyficzna, apokaliptyczna wizja, opisana z przymrużeniem oka, czerpiąca z zabobonów i współczesnych wierzeń. Wprowadzenie do akcji małej dziewczynki, będącej słodkim i bardzo niebezpiecznym szwarccharakterem, dodało fabule pazur i wywołało u mnie skojarzenie z inną dziewczynką z powieści post-apo – dla przeciwwagi kwintesencją dobra, Swan, z „Łabędziego śpiewu”. Kontrast pomiędzy młodością i niewinnością dziecka a brutalnością istoty zakażonej jest tak silny, że czytelnik sam nie wierzy w to, jak podłe i niecne emocje wyzwala ta książka. Tak, tego dziecka się całym sercem nienawidzi… Co tylko dowodzi temu, że autor świetnie manipuluje emocjami czytelnika, i to chyba o to w takiej literaturze chodzi.
„Oni byli nie tylko zakażeni, ale i głupi”
Reasumując – polecam „Zakażenie” fanom sci-fi, powieści apokaliptycznej i horroru oraz osobom mającym otwarty umysł. Ta książka to trzecia pozycja wydawnicza Wydawnictwa Gmork, dla której owe wydawnictwo w ogóle powstało, więc… To chyba wystarczająca rekomendacja J Poza tym powieść Scotta Siglera to po prostu kawał dobrej, pełnej napięcia rozrywkowej literatury. Czytajcie!

Zakażenie
Scott Sigler
Trylogia INFECTED, tom II
Wydawnictwo GMORK 2015



Komentarze