Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory, Sylwia Błach

"(...) A na dorosłość nic nie poradzisz. Oni w trolle nie wierzą, bo muszą być poważni, by dawać dobry wzór dzieciom. A szkoda! Ile mniej tajemniczych zaginięć byłoby na świecie, gdyby ludzie nie zapuszczali się nocą na samotne i odległe spacery..."


Sylwia Błach to człowiek-orkiestra. Jest autorką licznych opowiadań i dwóch powieści, zajmuje się też modą i urodą, prowadzi blog.  Poza pisaniem mrocznych historii z pogranicza grozy i horroru solidnie przyprawionych gore zajmuje się także zgłębianiem psychopatologii i zaburzeń psychicznych (to hobbystycznie, zawodowo bowiem Sylwia zajmuje się programowaniem) – miałam przyjemność posłuchać jej wykładu na Kfasonie i wiem, że laska zna się na rzeczy. A wręcz… na bardzo wielu rzeczach. Nie można też nie zauważyć jej zauroczenia…wampirami. Jak to wszystko połączyć? Ano można stworzyć quasi naukowy przewodnik po świecie potworów.


„Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory” to absolutne novum, które ujęło mnie od pierwszej strony. Ba, nawet wcześniej – od okładki. Zanim przejdę do omówienia poszczególnych elementów książki muszę Wam powiedzieć, że jeśli posiadacie „Bestiariusz słowiański”, to książka Sylwii Błach doskonale go uzupełni. A jeśli po lekturze obu tych pozycji nadal nie będziecie wierzyli w potwory to… coś jest z Wami naprawdę nie tak.


Konstrukcja
„Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory” to 136 stron monstrualnego formatu A4 strasznej przyjemności dla zmysłów wkomponowanych w 37 potwornych rozdziałów. Każdy rozdział to charakterystyka nieboskiego stwora, słowniczek potwornie trudnych słów znajdujących się w tekście i drabble, czyli krótka na równo 100 słów straszna opowieść. Do tego ilustracje Pauliny Daniluk, szlaczki, stworki i inne przerażające bohomazy sprawiające, że ma się ochotę tę książkę czytać dzieciom.
Ekhm. Nie czytajcie tej książki małym dzieciom. 
Te nieco starsze będą jednak zachwycone (32-letnie, jak widać, są).


Wartość merytoryczna
Autorka we wstępie nieco pobłażliwie podchodzi do racjonalności, charakteryzującej człowieka ery informatycznej, a jednak w opisach potworów stawia na konkret. Nie są to, jak można by się było spodziewać, opowieści rodem z „Bestiariusza słowiańskiego” – w tym drugim charakterystyka potwora składa się głównie z jego pochodzenia mitologicznego, natomiast u Błach mamy skrupulatny opis nawiązań popkulturowych. Zamysłem autorki było przybliżenie czytelnikowi postaci najsłynniejszych – czy też najbardziej popularnych – potworów, pojawiających się co i rusz w wytworach szeroko pojmowanego przemysłu rozrywkowego. Pojawia się więc Tolkien (jako ten, który przywrócił do życia całe mrowie dziwacznych istot), filmy z lat ’80, „Noc żywych trupów” i „Młot na czarownice”. Swoją drogą Sylwia zaprezentowała tu niezłą listę „must-read” i „must-watch”. Odwaliła kawał dobrego researchu, skupiając się nie tyle na historii wierzeń, co odniesieniach we współczesnej kulturze. Podstawowe wiadomości o genezie powstania legendy czy mitu wystarczają, zaś czytania nie psuje nadmiar dat i niezupełnie potrzebnych laikowi informacji. Myślę, że dla osoby tak skrupulatnie grzebiącej w danym temacie wybranie esencji i stworzenie bardzo skondensowanej charakterystyki poszczególnych potworów musiało być trudne - Błach wyszła z tej batalii z tarczą. 

Wartość edukacyjna
Błach sięga do kultury, folkloru miejskiego, twórczości artystycznej i filmowej, literatury… Pisałam wyżej, abyście nie czytali tej książki małym dzieciom, a jednak autorka zwraca się do czytelnika w sposób, który jasno sugeruje – piszę do dziecka! Styl książki tylko na tym zyskuje, bowiem przyjmuje postać opowieści dla najmłodszych. Moja rada – czytajcie dzieciom, ale tym powyżej 8 lat. Młodsze mogą się naprawdę przestraszyć – a im nie trzeba przypominać, że potwory istnieją. Maluchy doskonale to wiedzą.

Opisy potworów i ich geneza to jedno, ale książka ma drugą, ponadliteralną wartość. Z drabbli można wyciągnąć mnóstwo wskazówek i nauk dotyczących tego, jak się zachowywać - te "bajki" uczą grzeczności, mówienia prawdy, tego, jak ważne są marzenia. Chyba każda szanująca się książka dla dzieci powinna mieć tę wartość - edukującą nie tylko na ściśle określony temat, ale ukazującą świat w różnych perspektywach, z których wynieść można wiedzę na temat wzorców zachowań, wedle których powinno się żyć.
Drabble
Drabble to opowieść licząca równo 100 słów. Ni mniej, ni więcej. Nie muszą mieć morału, ale zwykle kończą się twistem. U Sylwii Błach większość drabbli jest niejako wycinkiem wyimaginowanej rzeczywistości, w której potwory naprawdę istnieją. Owe drabble przyjmują postać bajek. Tutaj potwory mają swoje problemy i są pokazywane niczym zwyczajni bohaterowie zwyczajnych opowieści - ot, olbrzymy mają kompleksy, wampiry walczą z próchnicą, gremliny psują samoloty. Mam kilka swoich ulubionych, które mnie po prostu wbiły w fotel. Bardzo podoba mi się w ogóle pomysł na zamieszczenie takich opowiastek tuż po nieco poważniejszej charakterystyce, a że większość drabbli jest sympatyczna i miła w odbiorze to czytanie ich po prostu sprawia przyjemność. No i pełen szacun za umiejętność przedstawienia pełnej historyjki w 100 słowach (próbowałam, drabble mnie przerastają).


Rysunki
Autorką oprawy graficznej książki jest moja imienniczka, Paulina Daniluk, i wykazała się mega kreatywnością. Zapełniła strony bohomazami w kolorach kojarzących mi się ze wspomnianym wyżej „Bestiariuszem słowiańskim” – czarny, szary i czerwony. Fajnie uzupełniają i ubarwiają tekst, a książka zyskuje taką dziecięcą otoczkę - myślę, że młodsi czytelnicy będą oczarowani rysunkami i na pewno chętnie będą wodziły palcem po krawędziach ilustracji podczas słuchania czytanych przez rodzica drabbli.

Całokształt
Jak już można się domyślić, jestem zauroczona tą książką. Oglądam ją, przeglądam, czytam, obracam, przewracam. Podoba mi się styl, kompozycja, wydanie. Doskonały wybór istot, który – jak czytamy we wstępie – był czysto subiektywny i wynikał z obserwacji otaczającego świata (chodziło o częstotliwość pojawiania się wybranych potworów w popkulturze, a nie o to, że Sylwia Błach ma te wszystkie stwory w swojej szafie… choć: kto wie?) – osobiście przyznam, że wielu stworzeń nie znałam albo wiedziałam o nich bardzo niewiele. Bo że Muminki były trollami? 😱 Teraz mam kolejny temat do rozmów z dziećmi.

Reasumując, książka Sylwii Błach jest doskonałym prezentem, świetną lekturą, pięknym zbiorem rysunków i fajną sprawą - tak po prostu. Z pewnością praca nad książką sprawiła autorce dużo frajdy - mi frajdę sprawiła jej lektura. Książka dla dzieci i dorosłych, dla poważnych i tych mniej, dla wierzących w potwory i tych stąpających twardo po nudnej, pozornie pozbawionej chochlików Ziemi, dla wesołków i smutasów. Kłaniam się Sylwii w pas i gratuluję udanej publikacji, a Wam z całą świadomością polecam "Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory". 

I tak, zaczęłam na nowo wierzyć w potwory.



A Ty? Wiesz już, jaki potwór zamieszkuje TWOJĄ szafę? 😊



***


Sylwia Błach
"Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory"
Wydawnictwo Albus 2017


Komentarze