Apokalipsa Z. Mroczne dni [t.2], Manel Loureiro

"Samo to, że mówimy tu o osobach, które zmartwychwstają i atakują żyjących, jest absurdalne, a jednak one istnieją. To, że najprawdopodobniej nie potrzebują jeść, oddychać ani spać, też jest absurdalne. To, że nie rozkładają się do reszty, mimo iż są pioruńsko martwe, ale za to mogą się ruszać, jest nie mniej absurdalne. I jakkolwiek nierzeczywiste to mogłoby się wydawać, tak pan, jak i ja wiemy, że wszystko, co właśnie powiedziałam, jest cholerną prawdą, i że oni są tam, na zewnątrz"

Wyobraźcie sobie, że nastała apokalipsa. Załóżmy, że udało Wam się przeżyć. Przez kilka miesięcy jesteście zdani tylko na siebie. Jedyni ludzie, jakich widzicie, to Nieumarli. Jest ich pełno i są wszędzie, rzężą, patrzą pustym wzrokiem, kłapią szczękami. Chodzące trupy. Z otwartymi brzuchami, z których radośnie dyndają jelita, wylewają się wnętrzności o barwie czarnej jak śmierć, ze złamanymi kończynami, poobijane, pokiereszowane, zmasakrowane - ale wciąż idą, wciąż idą przed siebie, głodni Twojej krwi, Twojego ciała, i będą tak iść w nieskończoność, aż świata nie zniszczy meteoryt albo coś równie wielkiego. Bo świat już się skończył, a to, że Ty wciąż żyjesz, to najwidoczniej tylko drobny błąd... Bo teraz? Świat należy do nich. Do Nieumarłych.

I po kilku miesiącach niekończącej się walki o przeżycie, nawet jeśli znajdziesz po drodze sprzymierzeńców, towarzyszy, może nawet miłość - i tak tęsknisz, cholernie tęsknisz za jakąkolwiek namiastką cywilizacji. Za jedną, jedyną nocą spędzoną bez strachu, całkowicie przespaną. Tęsknisz za najdrobniejszymi elementami dawnego życia, by choć przez krótką chwilę na nowo przypomnieć sobie, jak to jest być człowiekiem.

Bohater drugiego tomu powieści "Apokalipsa Z" właśnie za tym tęsknił. I uśmiechnęło się do niego szczęście - po brawurowej i ryzykownej podróży powietrznej wraz ze swoimi towarzyszami dotarł do Wysp Kanaryjskich, jednej z niewielu oaz życia żywych ludzi, jaka pozostała na całej planecie. 
Jego towarzysze, on sam i jego rudy kocur wreszcie mogli zasnąć, otoczeni innymi ludźmi, bezpieczni. 

Nie na długo. Bo, widzicie, przeżycie w świecie postapokaliptycznym to nie lada sztuka. Nawet gdy jesteś zwyczajnym prawnikiem, który nie ma pojęcia o broni, a ostatnie miesiące przeżył w wiecznym, panicznym wręcz strachu, to dla zgromadzonego towarzystwa, które na dobrą sprawę przeżyło jedną setną tego, co Ty - jesteś cenniejszy niż złoto. Wiara w Twoje niesamowite umiejętności i zdolności przeżycia sprawią, że - niestety - ale to właśnie Ty będziesz musiał być obecny podczas brawurowych i diablo niebezpiecznych wypadów "za miasto". Choćbyś nie chciał. Błagał. Odmawiał. Groził.
Nie masz nic do powiedzenia.
"Do diabła. By umrzeć, ten dzień jest równie dobry jak każdy inny"
Nowy świat to nie tylko odwieczny problem z kurczącymi się zapasami, przeogromnym głodem, niewolniczą wręcz pracą, ale także podporządkowanie się pod coś, co obecnie pełni rolę tymczasowego rządu. 
Świat się zmienił, ale apokalipsa nie wybiera - nie zabrała tylko złych ludzi. Niektórzy podli nikczemnicy wciąż żyją. I wciąż zagrażają. Można by pomyśleć, że w obliczu zagłady nie ma miejsca na potyczki, kłótnie polityczne i walki o władzę. Niestety, Teneryfa stoi właśnie przed widmem wojny domowej, a nasi bohaterowie znajdą się w samym środku cyklonu brutalnych walk o przejęcie władzy...


Drugi tom powieści Manela Loureiro, w którym główny bohater - prawnik z Galicji - wraz ze swoim kotem poszukiwał namiastki cywilizacji w pierwszym tomie, tutaj - z grupką przyjaciół - wreszcie odnajdzie to, czego szukał. Ale jak to zwykle w życiu bywa, nic nie jest takie, jakie się nam wydaje. 

Będziecie przewracać kartki z bijącym sercem. Będziecie się wściekać, smucić, uśmiechać. 
W pewnym momencie Loureiro prowadzi akcję dwutorowo - na przemian opisując dwa miejsca - i każdorazowo zostawi rozdział z ogromnym cliff-hangerem. Nie da się zatem oderwać od książki, musisz dowiedzieć się, co będzie dalej... 

Uwielbiam historie o zombie i trylogia Loureiro jest jedną z takich opowieści. Jeśli lubicie uniwersum The Walking Dead to wyobraźcie sobie, że to, co dzieje się w powieściach pisarza to hiszpańska odpowiedź na to, co działo się w Ameryce. Galicja jest zatem odpowiednikiem Atlanty, ale czy miasto na Wyspach Kanaryjskich jest odpowiednikiem Woodbury...? Sprawdźcie sami.

Dla miłośników żywych trupów jest to absolutnie must-read. Dla miłośników dynamicznej akcji, sensacji, pościgów, codziennej walki o przeżycie - również. Znajdziecie tu nie tylko trzymające w napięciu sceny, ale także doskonałe rysy psychologiczne ludzi, którym udało się przetrwać. Zrozumiecie, jak człowiek się zmienia w sytuacji, gdy nie ma już nic do stracenia, i jak w tak trudnych czasach wciąż kwitną przestępstwa, kradzieże, nawet morderstwa. Zobaczycie, jak trudno zapanować nad chaosem, nad paniką, nad szaleństwem.
Po raz kolejny pomyślicie, że w czasie zombie apokalipsy to nie Nieumarłych należy się bać najbardziej - tylko żywych...

Innowacją, jaką wprowadził Loureiro, jest specyficzne wprowadzenie. Nie musicie czytać pierwszego tomu, by przejść do drugiego - tutaj dostaniecie dokładny skrót tego, co się działo w "Początku końca". Historia zaczyna się w miejscu, w którym skończyła się w pierwszym tomie - ale poprzedzona streszczeniem. To świetny zabieg dla osób, które czytały pierwszy tom dawno temu i nie pamiętają za bardzo, co się w nim działo, ale także dobre ułatwienie dla tych, którzy z jakiegoś powodu zaczynają czytać od drugiej części. Moja rada jednak brzmi: czytajcie po kolei. 
Największą siłą książki jest to, że żaden aspekt życia w postapokaliptycznym świecie nie został pominięty. Mamy tutaj nie tylko walki z zombiakami, szczegółowy opis wyglądu tych martwych poczwar, pełzających do przodu mimo faktu, iż są bardzo, ale to bardzo martwi; mamy także dokładny opis relacji międzyludzkich, które w tak trudnym czasie przyjmują zupełnie inną postać. Człowiek pozbawiony sztywnych ram, jakie narzuca mu społeczeństwo w normalnym, żywym świecie - tutaj ukazuje swoje prawdziwe oblicze. Na pierwszy plan wysuwają się te najbardziej pierwotne instynkty, potrzeby. Ludzie lgną do siebie nawzajem, poszukując ciepła i bliskości, gdyż prawie wszyscy potracili swoje rodziny, swoich najbliższych. Ci, co pozostali przy życiu, to takie niedobitki, szczęściarze, którzy czasami naprawdę wątpią w owe szczęście. Bo czy warto żyć, skoro każdy następny dzień to głód, strach i ciężka praca? Czy warto żyć ze świadomością, że oto jesteś jednym z ostatnich ludzi na świecie? Że ty i twoi towarzysze stanowicie ostatni bastion ludzkości? Że cała twoja rodzina, przyjaciele, sąsiedzi - są martwi?
Na te i inne filozoficzne pytania nie znam odpowiedzi. Wiem jednak jedno - czytanie takiej książki pozwala docenić to, co mamy teraz. Miło jest oglądać zombie tylko w telewizji...
Z ogromną niecierpliwością czekam, w bezpiecznym domu, na tom trzeci. Polecam!

"Witajcie w piekle!"

tytuł oryginału: Apocalipsis Z: Los días oscuros
seria/cykl wydawniczy: Apokalipsa Z tom 2
wydawnictwo: Akurat
data wydania: 6 listopada 2013
liczba stron: 352

Apokalipsa Z. Mroczne dni. T. 2 >> KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE



Trylogia Apokalipsa Z:
Początek Końca | Mroczne Dni | Nadejście Sprawiedliwych

Komentarze